środa, 9 marca 2016

Rozdział 28

Szłam ze związanymi rękami po ciemnych ulicach Nowego Jorku wokół mnie byli tylko trzej groźnie wyglądający mężczyźni od widoku których dostawałam gęsiej skórki. Dawno się tak nie czułam jakbym znowu siedziała zamknięta w ciemnym, małym pomieszczeniu które śmierdziało stęchliźną a mój krzyk byłby tylko pożywieniem dla potworów czyhających tuż obok. Mimo to nie czułam się do końca sama bo Alex i Justin byli gdzieś blisko mnie, wiedziałam to bo nigdy w życiu nie zgodziliby się puścić mnie samej. Wciąż w głowie kłębiło mi się mnóstwo myśli i nie byłam pewna jak to wszystko poukładać. Moi r o d z i c e tych ci którzy prawie są mi obcy, ci którzy zostawili mnie samą gdy byłam dzieckiem i ci którzy strasznie namieszali w mojej rodzinie mają nagle powrócić w co wątpię bo przecież nie gramy w filmie kryminalnym, takie rzeczy nie dzieją się w normalnym życiu, ludzie nie wstają z grobu jak w serialu  pretty little  liars którego oglądałam z Justinem. Mam siedemnaście lat i pragnę jedynie normalnego życia które trwało przez kilka chwil i nagle bum, wyparowało nie zostawiając po sobie śladu. Już nawet nie pamiętam jak to było spędzać całe dnie przytulona do Justina w domu w lesie czy w Paryżu to wszystko minęło tak szybko,że nawet nie jestem w stanie sobie przypomnieć kiedy moje życie zamieniło się w piekło.

-Jesteśmy - krzyknął wysoki mężczyzna pokazując stary magazyn przed sobą.
Nie spodziewałam się luksusów ale liczyłam na to,że spotkanie z tym kimś odbędzie się w przyjemniejszym miejscu a nie w miejscu w którym zabicie mnie byłoby łatwizną. Kiedy weszliśmy do środka zauważyłam jedynie metalowe krzesło na środku pustej sali. Po chwili poczułam,że węzeł na moich rękach się poluźnia. Odwróciłam głowę i wtedy poczułam silne uderzenie i okropny ból w lewej skroni, jeden z facetów wziął mnie na ręce i usadził na krześle. Obraz przed moimi oczami zdawał się być coraz bardziej rozmazany.

-Justin ! - krzyknęłam przez fale śmiechu próbując oderwać od siebie jego ręce - Puść mnie bo całą się ubrudzę. 

-Już jesteś cała brudna - powiedział śmiejąc się ze mnie i próbując równocześnie zmazać mi z twarzy pozostałości z loda truskawkowego. 

To właśnie był jeden z tych dni które chciałabym zapamiętać. Nie te dni w których płakałam w samotności pomiędzy czterema ścianami. Tylko ten dzień, ten w którym cały czas się śmieję i nie potrafię nie uśmiechać się na widok mojego chłopaka który robi głupie miny lub na siłę próbuje przytulać mnie w każdym możliwym miejscu i momencie. Nie,że mi to przeszkadza bo uwielbiam kiedy to robi. Szliśmy długim deptakiem po plaży a słońce prażyło z góry. Justin trzymał mnie za rękę a ja co jakiś czas kładłam mu głowę na ramieniu wtedy on zawsze korzystając z momentu skradał mi delikatnego całusa w szyje przez co zawsze miałam ciarki na całym ciele. W pewnym momencie Justin zaciągnął mnie w kierunku plaży. Rozłożyliśmy koc i usiedliśmy na nim wypatrując zachodu słońca. Oparłam się rękami i lekko odchyliła głowę patrząc w górę. Justin nachylił się nade mną i popchnął mnie na koc tak,że teraz leżałam na nim patrząc na niego z góry. Oparł się i musnął moje usta na początku delikatnie a później mocniej delikatnie gładząc mój brzuch. 

-Kocham cię - szepnął cicho patrząc na mnie.

-Ja ciebie też - powiedziałam uśmiechając się.

-Wiem - powiedział z głupią miną lekko marszcząc nos.

-Nie zasługuje na ciebie - powiedziałam poważnie.

-Nie, jest całkowicie na odwrót - odpowiedział bez zastanowienia.

-Jesteś moim księciem z bajki - powiedziałam i od razu spowodowałam jego uśmiech.

-A ty moją księżniczką - powiedział dając mi kolejnego buziaka.

-Chciałabym żeby tak zostało na zawsze - czekałam na jego reakcję która oczywiście była taka jak oczekiwałam.

-Będzie obiecuję ci. Może być trochę zimno i ciężko jak deszcz spadnie ale skołuje jakiś namiot - oczywiście znów doprowadził mnie do śmiechu.

-Czasami jesteś dziwny wiesz ? - zapytałam śmiejąc się.

-Wiem ale czy nie to właśnie spowodowało,że się spotkaliśmy ? 


Kiedy się ocknęłam wciąż siedziałam na krześle ale moje ręce były mocno do niego przywiązane. Szarpnęłam kilka razy żaby spróbować poluzować węzeł ale to jedynie sprawiło,że z moich nadgarstków zaczęła lecieć krew. Wciąż czułam ból głowy i miałam ochotę jedynie wrócić do domu i oderwać się od tego wszystkiego. Po chwili samotności zauważyłam wchodzącego do sali mężczyznę którego widziałam po raz pierwszy. Był dużo młodszy od tych którzy mnie tu przyprowadzili i jego ciemne rysy dodawały mu dziwnego uroku przez co był przystojniejszy. Podszedł niepewnie do mnie i uważnie mi się przyglądał wciąż bez słowa.

-Melani ? - zapytał jakby znał mnie całe życie. Pokiwałam niepewnie głową unikając jego spojrzenia. Podszedł jeszcze bliżej mnie i dotknął dłonią przeciętego miejsca na moim czole. Wzdrygnęłam się i cicho jęknęłam z bólu który wywołał jego dotyk.

-Przepraszam - powiedział cicho i odwrócił się  chwytając w rękę mokrą chusteczkę. Delikatnie przyłożył mi ją do zranionych miejsc a woda momentalnie pomogła i złagodziła ból. Odwróciłam głowę i pierwszy raz odważyłam się spojrzeć mu w oczy.

-Nie chciałem żeby do tego doszło, kazałem im cię tu tylko przyprowadzić nie kazałem im cię bić - powiedział ze współczuciem i nutą pogardy w głosie. Czyli jednak to on chciał się ze mną spotkać nigdy nie chodziło o moich rodziców a może ten chłopak bo raczej był tylko kila lat starszy ode mnie,miał powiązanie z moimi rodzicami.

-Czego ode mnie chcesz ? - wyszeptałam. Odłożył chusteczkę do miski i przysunął sobie krzesło siadając naprzeciwko mnie.

-Chciałem cię zobaczyć - powiedział po chwili milczenia.

-Dlaczego ? Skąd mnie znasz ? - wykrzyknęłam.

-To skomplikowane - odpowiedział unikając mojego wzroku.

-Mam dosyć kłamstw - powiedziałam.

-Widzisz obiecałem,że coś zrobię i zrobiłem - powiedział wciąż nie dając mi żadnych informacji.

-Dlaczego nie odpowiedziałeś skąd mnie znasz ? - zapytałam

-Powiem ci w swoim czasie a teraz jeżeli pozwolisz chciałbym cię odwiązać - powiedział i  rozciął liny przy moich nadgarstkach pozwalając mi poruszać rękami.

Od razu wyciągnęłam je przed siebie i zauważyłam krwawe rany które przypominały mi mój pobyt w szpitalu. Wzdrygnęłam się na to wspomnienie i z powrotem schowałam ręce za siebie zanim on również zdążył je zauważyć. Bałam się ale to uczucie coraz bardziej słabło sprawiając,że miałam do niego coraz większe zaufanie.

-Teraz możemy porozmawiać jak cywilizowanie ludzie - dodał szybko.

-Po coś tu jestem prawda ? - zapytałam trochę sarkastycznie.

-Najpierw zacznij od tego co pamiętasz o swoich rodzicach - zapytał bacznie mi się przyglądając.

-Dobrze więc pamiętam mało jedynie nasze wyjazdy na plaże, to,że tata zawsze rano robił nam naleśniki i to,że mama kochała ubrania i marzyła żeby je projektować, to chyba wszystko co jestem w stanie sobie przypomnieć - powiedziałam.

-Myślałem,że wiesz nieco więcej ale w porządku to mi wystarczy - odpowiedział.

-Do czego jest ci to potrzebne ? - zapytałam podnosząc to głosu.

-Widzisz już od lat zajmuje się sprawą waszej rodziny ale zawsze pytałem nie tej dziewczyny co trzeba - od razu pomyślałam o tej dziewczynie Octavi o której opowiadał mi Justin.

-Dlaczego zajmujesz się tą sprawą to moja rodzina i to nie jest jakiś serial kryminalny żyjemy w normalnym świcie. Moi rodzice zmarli kiedy byłam dzieckiem zostawiając mnie samą i tylko tyle nie ma żadnej sprawy - wykrzyknęłam.

-Oczywiście ale czy nigdy nie zastanawiałaś się co tak nagle spowodowało śmierć twojej rodziny. Dlaczego twoja matka próbowała zabić siebie i brata a twój tata skoczył z okna - on również podniósł głowę wstając z krzesła i machając rękami.

-Nie ale to nie jest twoja sprawa,to był wypadek - krzyknęłam a łzy popłynęły mi na policzki.

-A widzisz tu się mylisz twoim rodzice nie byli zwykłymi ludźmi byli miliarderami. Mieli firmę i nieźle na niej zarabiali co najlepsze nie byli szczodrzy pomagali ludziom. Wiesz kiedy zaczęły pojawiać się  ich problemy kiedy obok otworzyła się nowa firma która istnieje do dziś SkyBM.

To co powiedział wybiło mnie z równowagi co takiego mieliby mieć do śmierci moich rodziców rodzice Justina i czy to wszystko przez konkurencję. W głowie miałam zbyt dużo myśli.

-To nie .. - brakło mi słów.

-Właśnie,że tak myślę również,że to nie przypadek,że mama twojego chłopaka właścicielka firmy nienawidziła twojej mamy za to,że odbiła jej chłopaka - krzyknął ale opanował mój głosu widocznie widząc moją przerażoną minę.

-Sugerujesz,że zabiliby moich rodziców przez zdradę ? - zakpiłam.

-Nie. przez zazdrość matka Justina to okropna osoba która od zawsze chciała być najwyżej a twoi rodzice jej to odebrali. Najpierw udziały w formie a później twoja mama odebrała jej męża. Załamała się i chciała się zemścić dlatego twoi rodzice teraz nie żyją.

-Nie mogę w to wierzyć to chore a co z Octavią z moją trumną ? Jak to wszystko ma związek z tą sprawą ? - zapytałam czując w brzuchu odruch wymiotny spowodowany natłokiem informacji i tym,że Justin ukrywa się gdzieś i słucha tego wszystkiego.

-Właśnie po to jesteś mi potrzebna. Wiem,że chcieli cię ukryć i sprawić żebyś zniknęła to wiadome bali się,że możesz coś pamiętać ale po co  tworzyć drugą ciebie ? tego nie wiem ale ty wiesz - odpowiedział.

-Dlaczego ty próbujesz się tego dowiedzieć ? Kim jesteś ? - zapytałam.

-Zabójcą twojej rodziny.


Wreszcie nowy rozdział mam nadzieję,że wam się spodoba. Wiem,że ostatnio rozdziały były trochę zamieszane było dużo informacji a w tym rozdziale wyjaśniłam sporo co oczywiście nie oznacza,że to musi być prawda tego dowiecie się w przyszłych rozdziałach. Mam jednak nadzieję,że zaczynacie powoli rozwiązywać zagadkę z bohaterami opowiadania. Jak myślicie rodzice Justina naprawdę byliby w stanie to zrobić ? A po co ktoś wykreował kolejną Melani ? 

Oficjalny trailer (klik)

instagram - paulinaborek

xoxo Paulina

3 komentarze

  1. O mój Boże, nie mam pojęcia o co w tej sprawie chodzi, ale nie mogę się doczekać nowego rozdziału! Słuchaj dziewczyno, jesteś niesamowita! A Melani się nic nie stanie jak rozmawia z tym facetem? O mój Boże a jak on jej coś zrobi? O mój Boże szybko pisz rozdział nie mogę się doczekać!

    OdpowiedzUsuń
  2. O mój Boże, nie mam pojęcia o co w tej sprawie chodzi, ale nie mogę się doczekać nowego rozdziału! Słuchaj dziewczyno, jesteś niesamowita! A Melani się nic nie stanie jak rozmawia z tym facetem? O mój Boże a jak on jej coś zrobi? O mój Boże szybko pisz rozdział nie mogę się doczekać!

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj,
    Chciałabym powiedzieć Ci, że piszesz wyjątkowo dobrze. Przeczytałam rozdział niemalże jednym tchem. Twój styl pisania jest na serio wysoki. Czyta się płynnie. Właściwie nie zauważyłam u Ciebie żadnych błędów, a jeśli jakiekolwiek były, to nie zwróciłam na nie uwagi. Zgrabnie budujesz każdą część – od dialogów aż po opisy. Treść opowiadania mnie wciągnęła. Cóż ja mogę więcej napisać? Po prostu cudo!
    Życzę dużo weny i zapraszam do mnie. Pojawiło się nowe opowiadanie o tematyce wojennej.
    www.opowiesci-sovbedlly.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Devon