-Nie takiej reakcji oczekiwałem - powiedział po chwili. Podszedł parę kroków do przodu próbując być bliżej mnie ale ja jedynie powoli się odsunęłam zostawiając wciąż taki sam odstęp.
-Dlaczego ? - krzyknęłam chociaż wcale tego nie chciałam. Moje wewnętrzne emocje tłamsiły się we mnie czekając na moment który właśnie nadszedł. Łzy po raz kolejny napłynęły mi do oczu a żołądek podejrzanie się ścisnął. Chciałam wiedzieć co było powodem zabójstwa mojej rodziny
-Nie chciałem tego - zauważyłem,że on również ma łzy w oczach co sprawiło,że zaczęłam w nim jeszcze bardziej widzieć człowieka a nie potwora który zabija. Miałam się odezwać kiedy rozległ się huk za moimi plecami, odwróciłam się szybko i zauważyłam Justina i Alexa biegnących w moim kierunku z pistoletem w ręku. Byli przerażeni chyba bardziej niż ja. Domyślałam się tylko co mógł czuć Justin kiedy słyszał tyle złego o swojej rodzinie, nie wiem czy wierzył w to czy nie miałam jedynie nadzieje,że to nigdy nas nie poróżni.
Alex stanął przede mną zasłaniając mnie a Justin nakierował pistolet prosto na chłopaka. Jego ręka się trzęsła a on sam był kłębkiem nerwów. Wydałam z siebie cichy pisk ale on nawet się nie poruszył tylko wciąż patrzył w oczy człowiekowi który nie tylko zabił moich rodziców ale osądzał o to jego. Nie wiem co gorsze śmierć rodziców czy wieść o ich okrucieństwie. Chciałam być teraz blisko Justina czuć jego rękę oplatającą moje ciało. Chciałabym żebyśmy znów byli w domku w lesie tylko on i ja.
-Dlaczego nie uciekasz, zabije cię - Justin wyrzucił z siebie razem z wszystkimi emocjami, był przerażony i po raz pierwszy widziałam go w takim stanie. Chciałam do niego podbiec ale Alex wciąż mnie trzymał nie pozwalając mi się ruszyć nawet o centymetr.
-Nie zrobisz tego - chłopaka odpowiedział szybko ale nie próbując zgrywać odważnego wręcz przeciwnie wydawał się obojętny, pusty nie bał się ani nie próbował stawiać oporu.
-Zabiłeś jej rodzinę i oskarżasz o to moich, zasługujesz na śmierć - krzyknął a łzy poleciały mi po policzkach.
-Justin - wyszeptałam a on szybko odwrócił głowę i spojrzał w moim kierunku wciąż nie opuszczając pistoletu. Nie poznawałam go, nie był tym samym Justinem, jego oczy były przesycone nienawiścią. Nie bałam się chłopaka który mnie uprowadził i związał mi nadgarstki, bałam się chłopaka który był moją jedyną miłością.
-Co ? Wierzysz mu myślisz,że moja rodzina mogła to zrobić ? Oni nie są zabójcami Mel nie wierze w to ! - znowu krzyknął powodując u mnie ciarki.
-Nie Justin, proszę porozmawiajmy tylko odłóż ten pistolet - wyszeptałam.
-Dlaczego ? dlaczego mam nie zabić osoby przez którą tyle cierpiałaś, dlaczego mam pozwolić mu żyć skoro twoja rodzina nie może ? - zapytał ze łzami w oczach.
-Ponieważ jego karą jest życie z poczuciem winy jeżeli go zabijesz to przejdzie na ciebie - powiedziałam prawie niesłyszalnie.
Delikatnie odłożył pistolet i powoli podszedł do mnie próbując mnie przytulić. Wzięłam jego ręce i przerzuciłam sobie na szyje mocno go ściskając. Nie chciałam żeby mnie puścił bo pierwszy raz od kilku chwil wciąż czuje,że go nie straciłam,że wciąż mam go przy sobie.
-Straciłem już rodziców, nie mogę stracić też ciebie - wydusił całując mnie w czoło.
-Nie straciłeś nikogo Justin - powiedziałam patrząc w jego oczy, które były przesycone cierpieniem.
-Moi rodzice oni wyrządzili ci tyle cierpienia ja mógłbym na nich teraz spojrzeć ? - zapytał przejeżdżając ręką po moim policzku.
-Cokolwiek zrobili kochają cię i nigdy nie powinieneś w to wątpić - szepnęłam a on delikatnie otarł moją łzę. Przez chwilę zapomnieliśmy gdzie jesteśmy liczyło się tylko to,że mogliśmy być razem.
-Co teraz ? - zapytał opuszczając głowę.
-Nie mam pojęcia ale przejdziemy przez to razem dobrze ? - spytałam zbierając się na lekki uśmiech.
-Pamiętasz jak powiedziałem ci,że jesteś silna właśnie w tej chwili to udowadniasz Mel jesteś dużo silniejsza ode mnie - powiedział i wyraźnie był ze mnie dumny. Nie mogłam powstrzymać płaczu bo tak wiele dla mnie znaczył.Kiedy byłam mała mama czytała mi wiersz, nie pamiętam kto go napisał nie pamiętam też wszystkich słów ale teraz wiem,że mówił prawdę. Wiele razy będąc w szpitalu zastanawiałam się co to znaczy kochać, w głowie miałam ten wiersz.
co to jest miłość
nie wiem
ale to miłe
że chcę cię mieć
dla siebie
na nie wiem
ile
Kiedy poznałam Justina miałam nadzieję ,nadzieję że wreszcie uda mi się pokochać kogoś tak bardzo jak kochali mnie moi rodzice. Nie pamiętam momentu kiedy mi to mówili ale wiedziałam to przez to jak na mnie patrzyli kiedy stukłam kolano czy kiedy byłam chora. Właśnie wtedy kiedy zobaczyłam Justina po raz pierwszy w moim szpitalu zauważyłam w jego oczach troskę,nie znał mnie a jednak bał się o mnie dlatego przypominał mi mamę która gotowała mi rosół gdy byłam chora i zostawała w domu żeby się mną opiekować. Teraz sytuacje się odwróciły. Justin potrzebuje mnie i to ja muszę być silna żeby on mógł być przez chwilę słaby.
-Kocham cię Justin - powiedziałam.
-Ja ciebie też Mel, nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo - powiedział i delikatnie musnął moje usta.
Obróciliśmy energicznie głowy przypominając sobie o tym gdzie jesteśmy. Alex wciąż stał pilnując chłopaka który widocznie cały czas oglądał mnie i Justina.
-Co z nim zrobimy ? - zapytał Alex.
-Powinniśmy go puścić - powiedziałam bez chwili zastanowienia.
-Jesteś pewna, może powinniśmy wezwać policję ? - Alex zapytał
-Nie to nie jest dobry pomysł najpierw sami powinniśmy go rozgryźć,szczególnie przez to,że - brakło mi słów.
-Moi rodzice są w to zamieszani - Justin dokończył czując moje skrępowanie. Alex opuścił pistolet i wskazał ręką chłopakowi,że może iść.
-Chciałbym żebyście wiedzieli,że miałem powód i,że nie chciałem nikogo skrzywdzić - powiedział..
-Zanim pójdziesz chce wiedzieć co z moją siostrą ? - znów postawił pistolet torując mu przejście.
-Powiem ci to ale musimy spotkać się sam na sam - spojrzał na niego poważnie.
-Nie ufam ci, mam pozwolić ci odejść i nigdy nie dowiedzieć się co z nią ? - zapytał podnosząc ton głosu.
-Spotkamy się dzisiaj wieczorem wtedy wszystko ci powiem - powiedział trochę przestraszony kiedy Alex coraz mocniej zaciskał rękę na pistolecie.
Po dłuższej chwili opuścił go i lekko kiwnął głową pozwalając mu wyjść. Chłopak odwrócił się i tak porostu wyszedł zostawiając nas samych jakby nigdy nic.
***
Wróciliśmy do domu próbując udawać szczęśliwych ale tak naprawdę cały czas myślami byliśmy gdzieś indziej.
-Justin ? możemy chociaż przez ten jeden dzień zapomnieć o tym co się wydarzyło ? tak porostu znów być szczęśliwi. - usiadłam na kanapie i wtuliłam się w miękki koc.
Podszedł bliżej do mnie i lekko się nachylił całując moje posiniaczone usta. Na początku delikatnie a później mocniej tak,że nasze języki zataczały wspólne koła i walczyły o dominację. Justin pochylił mnie na kanapie i lekko oparł się nade mną całując mnie po szyi i w dołeczkach obojczyka. Odchyliłam głowę lekko jęcząc. Justin podwinął mi koszulkę w górę odsłaniając mi nago brzuch. Zataczał koła rękami wokół moich bioder lekko mnie łaskocząc. Zdjęłam z niego koszulę i rzuciłam ją energicznie na podłogę. Odpiął pasek spodni i zsunął je. Przez chwilę podziwiałam jego nagie ciało którego teraz tak bardzo potrzebowałam. Justin zsunął ze mnie spodnie razem z majtkami odsłaniając moje nagie ciało. Przesunął palcami wokół mojej piersi wciąż całując moje wrażliwe miejsca na szyi.Sięgnął do kieszeni i wyłożył z niej prezerwatywę którą odpakował i nałożył wchodząc we mnie. Jęknęłam głośno kiedy wsuwał i wysuwał się we mnie energicznie. Coraz szybciej aż wreszcie obaj jękneliśmy dochodząc i lekko opadając na kanapę. Justin okrył nas kocem i przytulił mnie do siebie całując w czoło. Jego ciepłe ramiona otulały mnie w tali. Kochałam go i tego nikt nie mógł mi odebrać.
- A jutro zrobimy sobie maraton filmów i cały dzień będziemy oglądać Bridget Jones i jeść popcorn no i może uprawiać seks - powiedziałam uśmiechając się do niego.
-Otworzymy butelkę szampana i wypijemy jej tyle,że będziemy pijani krzyczeć o naszej miłości - powiedział również się śmiejąc.
-Włączymy muzykę i będziemy na bosaka tańczyć w central parku.
-Wezmę cię w ramiona i wyznam światu co do ciebie czuje.
-Kupimy czekoladki i zjemy ich tyle,że będzie nam niedobrze
-No i będziemy uprawiać seks - zaśmiał się skradając mi kolejny pocałunek.
Alex's POV
Nie mogłem pozbierać myśli, porwałem dziewczynę,zrobiłem jej krzywdę tylko po to żeby dowiedzieć się co z moją rodziną. Kiedy byłem blisko prawdy znowu wróciłem do początku. Nie mogłem myśleć o niczym innym. Chłopak umówił się ze mną w jednej z ulic Nowego Jorku. Nie wziąłem broni i nie miałem żadnej gwarancji,że jestem bezpieczny. Nie zależało mi jednak na niczym oprócz na odnalezieniu siostry. Kiedy zaszedłem do uliczki zauważyłem chłopaka wyłaniającego się z cienia.
-Naprawdę chcesz wiedzieć ? - zapytał
-Tak - odpowiedziałem szybko.
-Melani Waldorf - odpowiedział krótko.
-Co ?
-To twoja siostra.
Wreszcie nowy rozdział, mam nadzieję,że doczekaliście i was nie zawiodłam. Trochę zaniedbuję bloga ale mam nadzieję,że wkrótce się to zmieni. Jak zawsze dziękuję za wszystkie komentarze i wyświetlenia. Zachęcam również do komentowania. Jeżeli chcecie żebym przeczytała wasze opowiadania to również wysyłajcie. Chętnie poczytam.
Oficjalny trailer (klik)
instagram; paulinaborek
xoxo Paulina
Nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji o mój Boże, przecież on ją całowal o kurcze nie wierzę!
OdpowiedzUsuńA co do opowiadania mojego to tutaj jest link
my-last-steps.blogspot.com
Super
OdpowiedzUsuńCzekam na nn <3 + czy myślałaś może o tym, aby pisać to opowiadanie także na wattpadzie? Osobiście uważam, że jest to lepszy portal, który został stworzony specjalnie do takich ff. Na blogspocie odrobinę męczy mnie sposób korzystanie, ale możliwe, że tylko mnie, więc jeśli nie spodoba ci się ten pomysł to ok :) Nadal będe czytać ;)
OdpowiedzUsuńMyślę,że to dobry pomysł ;) obiecuje,że nad tym pomysle.
UsuńCudownie opisujesz uczucia <3 ogólnie cały blog jest super.
OdpowiedzUsuńJa polecam: http://night-dream-jb.blogspot.com/ nie mój ale też ekstra!
Kiedy nast? Codziennie sprawdzam bloga i nie mogę się doczekać!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za nieobecność ;)
UsuńRozdział juz jutro :)