poniedziałek, 8 lutego 2016

Rozdział 23

Justin's POV

- Nie jesteś nią - zaśmiałem się zirytowany.

Podeszła bliżej mnie i popatrzyła mi w oczy podnosząc głowę. W pewnym sensie była podobna do Mel miała brązowe oczy i lekko falowane brązowe włosy, była równie niska i była ładna co trzeba przyznać ale nie była Mel.

-Tak to kim jestem ? - zapytała podnosząc ton głosu.

-Dobre pytanie ale to chyba ty powinnaś wiedzieć nie ? - zapytałem.

-Na pewno nie jestem twoją dziewczyną a ty musisz ją bardzo kochać skoro przyleciałeś tu dla niej - zaśmiała się i przewróciła oczami.

-Tak kocham ją dlatego nie chcę żeby ktoś się pod nią podszywał - powiedziałam i również przewróciłem oczami żeby zrobić jej na złość.

-O wielu rzeczach nie wiesz chłopczyku - uśmiechnęła się i wzięła moją twarz między swoje dłonie.

-Tak to może mi wszystko wyjaśnisz - powiedziałem cicho.

-W porządku - przygryzła wargę i po chwili odeszła siadając na kanapie.

-Więc kim tak naprawdę jesteś i dlaczego udajesz moją dziewczynę ? - powiedziałem pierwsze co przyszło mi do głowy i naprawdę chciałam znać na to odpowiedź.

-Słuchaj to nie tak,że ją udaje ja sama nie wiedziałam kim jestem jeżeli rozumiesz co mam na myśli. Przez 14 lat ciocia i wujek mówili mi,że mam na imię Melani Wladorf,że moja rodzina zginęła w wypadku i,że oni się mną zajmą.Nic nie wskazywało na to,że nią nie jestem - powiedziała widocznie zawstydzona tą sytuacją.

-Więc jak się dowiedziałaś ? - zapytałem.

-Trochę dzięki cioci Melani tej która kazała ci mnie odwiedzić i właściwie to dzięki mojemu instynktowi. Czułam,że coś jest nie tak więc zaczęłam szukać prawdy.Przeglądałam pamiątki i wreszcie odkryłam prawdę o sobie - powiedziała i posmutniała to musiał być dla niej wielki cios całe życie była okłamywana przez najbliższych.

-Przykro mi - powiedziałem próbując złagodzić sytuację.

-Już się z tym pogodziłam więc nie ma nad czym płakać - spuściła głowę i zaczęła bawić się swoimi palcami.

-Więc jak się naprawdę nazywasz ? - zapytałem a ona podniosła głowę i spojrzała na mnie.

-Octavia Willson - powiedziała niewyraźnie.

-Kto daje dziecku na imię Octavia - zaśmiałem się lekko pchając ją w ramię.

-Wiem to okropne - odwzajemniła uśmiech.

-Więc Octavio napijesz się kawy ? - zapytałem podchodząc do kuchni.

-O tak o tej porze marze o kawie - powiedziała i przygryzła wargę.

-Ej ale to przecież ty przyszłaś do mnie tak wcześnie. Mogłaś poczekać kila godzin - zaśmiałem się i przewróciłem oczami.

-Tak wiem ale chciałam zrobić dramatyczne wejście - powiedziała udając twardziela.

-Udało ci się - powiedziałem i położyłem na stole dwa kubki kawy.

-Jeszcze jedno mnie zastanawia skoro dowiedziałaś się prawdy dlaczego wciąż udajesz Melani Wladorf. Nie było ci głupio,że prawdziwa osoba jest tam gdzieś samotna bez rodziny ? - zapytałem. Wzięła łyk kawy i odstawiła kubek na stole.

-Nie to nie tak ja dopiero kilka dni temu dowiedziałam się,że prawdziwa Melani Waldorf żyje.Gdybym wiedziała nie ciągnęła bym tego kłamstwa dalej - powiedziała.

-Podobno na pogrzebie była jej trumna - upiłem łyk kawy.

-Tak dlatego myślałam,że nie żyje i cała rodzina tak myślała - powiedziała i przerwała nagle nie chcąc mówić dalej.

-Musisz mi zaufać naprawdę chcę poznać prawdę.

-Wydaje mi się,że upozorowanie śmierci nie było przypadkiem. Myślę,że twoja dziewczyna coś wie o śmierci jej rodziców coś co ma pozostać tajemnicą dlatego ktoś chciał żeby jej rodzina myślała,że nie żyje i tak się stało - powiedziała poważnie spoglądając mi w oczy.

-Dlaczego miałaby coś ukrywać przecież nie mogłaby była taka zagubiona kiedy ją spotkałem po raz pierwszy - powiedziałem przetwarzając wciąż w myślach jej słowa. Nie mogły być prawdą bo Mel nie mogła kłamać przynajmniej nie mnie.

-Możliwe ale wydaje mi się,że jednak coś wie i tylko ty możesz się dowiedzieć co- powiedziała.

Usłyszałem stukot otwieranych drzwi i zobaczyłem Nate wchodzącego do pokoju odwróconego do nas plecami.

-To co idziemy szukać tej fałszywej laski - powiedział i odwrócił się nagle spoglądając na mnie i na Octavie.

-A to kto ? - podszedł bliżej i zdziwił się widząc,że nie byłem sam.

-To ta fałszywa laska - powiedziałem śmiejąc się niezauważalnie.

-A dokładniej Octavia, miło mi - powiedziała z fałszywym uśmiechem. Nie mogłem powstrzymać śmiechu z tego jak bardzo się zawstydził.

-A tak serio ? to masz na imię ? - zapytał również się śmiejąc.

-Nie Nate to serio jej imię - powiedziałem z powagą na co on jeszcze bardziej się zawstydził.

-Przepraszam bardzo ładne - powiedział i spuścił głowę. Wszyscy wybuchliśmy śmiechem.

-Powinniśmy dokończyć rozmowę - powiedziałem wskazując żeby usiedli.

-Jak dużo przegapiłem - Nate zapytał biorąc żelka z miski którą wcześniej przyniosłem.

-Całkiem sporo - powiedziałem i upiłem kolejny łyk.

-Dlaczego mimo tego,że ukrywali to,że Mel żyje stworzyli ciebie ?  przepraszam za określenie - zapytałem.

-Też mnie to zastanawia i naprawdę nie mam pojęcia - powiedziała przygryzając wargę.

-Myślę,że powinniśmy odwiedzić twoją ciocię i wujka muszą coś wiedzieć. Mogłabyś nas do nich zabrać ? - zapytałem z nadzieją,że się zgodzi.

-Tak to co jedziemy ? - dopiła kawę i wstała ruszając do wyjścia.

-Jest niezła - Nate szepnął mi do ucha spoglądając na jej tyłek.

-Słyszałam ! - krzyknęła odwracając lekko głowę i poszła dalej.


***

Taxówka wysadziła nas prosto przed ich domem. Czułem się spięty bo sam do końca nie wiedziałem czy w ogóle zgodzą się na ta rozmowę. Skoro ukrywali to tyle lat musieli mieć do tego powód. Mam tylko nadzieję,że nie skrzywdzą tym Mel. Octavia szła pierwsza otworzyła drzwi i weszła do domu wieszając płaszcz na wieszaku. Zrobiliśmy to samo i poszliśmy za nią do salonu. Jej ciocia i wujek siedzieli na kanapie i byli widocznie zdziwieni naszą obecnością w ich domu.

-Dzień dobry - przywitaliśmy się.

-Ciociu, wujku to są przyjaciele Melani Waldorf - powiedziała wymawiając ostatnie słowa ciszej.

Wujek Octavi wstał z fotela i dziwnie na nas spojrzał. Już miałem się wycofać bojąc się,że zacznie na nas krzyczeć i wygoni nas ze swojego domu ale on uśmiechnął się tylko i wskazał ręką żebyśmy usiedli.

-Co was do nas sprowadza ? - zapytał uprzejmie.

-Właściwie to mamy kilka pytań - powiedziałem ostrożnie - Octavia dużo nam powiedziała ale wiemy,że państwo wiecie więcej.

-O co chcesz zapytać chłopcze ? - powiedział uważnie  mi się przyglądając.

-Skoro ktoś upozorował śmierć Melani dlaczego - nie wiedziałem jak to nazwać żeby wyszło najnormalniej ale ciocia Mel przerwała mi i dokończyła.

-Dlaczego adoptowaliśmy dziewczynę i wmawialiśmy,że nią jest ? - dokończyła.

-Bo tak nam kazano - powiedziała spoglądając na męża.

-Kto wam kazał i dlaczego ? - zapytałem zdziwiony.

-O to musisz spytać twoich rodziców, jesteś do nich bardzo podobny.


Melani's POV

Wstałam dzisiaj dość późno męczona koszmarami. Kiedy Justin wyjeżdżał i zostawiał mnie samą myślałam,że sobie poradzę a tak naprawdę jestem całkowicie zagubiona. To właśnie robi z ludźmi miłość jesteś tak uzależniona od innej osoby,że nie jesteś w stanie bez niej żyć. Cały dzień nie robiłam nic innego jak oglądanie telewizji i chodzenie do lodówki po jedzenie.Nie dziwie się,że osoby po rozstaniu z chłopakiem tyją. Gdyby Justin wyjechał na dłużej to pewnie ważyłabym jakieś 50 kilko więcej. Skakałam po kanałach i nie było kompletnie nic na co mogłabym zwrócić uwagę. Zmusiłam moje ciało do ruchu i poszłam na spacer który naprawdę mi się teraz przyda. Na dworze było ciemno  ale już powoli się ściemniało. Ulice Nowego Jorku wieczorami robiły się niebezpieczne więc chodziłam jak najbliżej domu żeby w razie potrzeby szybko wrócić. Nagle poczułam za sobą czyjąś rękę. Wystraszyłam się i momentalnie kopnęłam osobę z tyłu bojąc się,że ktoś próbuje mnie obrabować.

-Auu - usłyszałam znajomy głos.

Odwróciłam się i zobaczyłam za sobą Alexa łapiącego się za łydkę.

-O mój boże przepraszam myślałam,że to - przerwałam nie wiedząc jak to wyjaśnić.

-Niezły kop - powiedział śmiejąc się ale wciąż łapiąc za łydkę która naprawdę musiała go boleć.

-Naprawdę przepraszam nie wiem jak mogłabym ci to wynagrodzić - powiedziałam próbując mu się zrewanżować.

-Wystarczy herbata i jakiś lód - powiedział prostując się.

-Tak jasne chodźmy do mnie - powiedziałam i złapałam go pod ramię prowadząc do mieszkania.

Kiedy weszliśmy do środka posadziłam go na kanapę i włączyłam wodę na herbatę. Usiadłam obok niego i spojrzałam w jego stronę podając mu lód.

-Wszystko w porządku ? - zapytałam.

-Tak nic mi nie jest - powiedział i posłał mi kojący uśmiech - Justina nie ma ?

-Nie pojechał do Portland w sprawach służbowych - powiedziałam i podeszłam do kuchni robiąc herbatę.

-Musi ci się nudzić bez niego - powiedział wciąż przykładając lód.

-Nawet nie wiesz jak bardzo - powiedziałam i podałam mu kubek herbaty.

-No to skoro tak to może skoczysz ze mną dzisiaj na imprezę ? Umówiłem się ze znajomymi w klubie - powiedziała patrząc na mnie z nadzieją.

-Impreza to chyba nie dla mnie - powiedziałam upijając łyk.

-No co ty będzie fajnie, musisz się trochę zabawić byłaś w ogólne kiedyś na prawdziwej imprezie.

-W sumie to nie nigdy - powiedziałam wcale się nie zastanawiając.

-No widzisz kiedyś musi być pierwszy raz - powiedział odkładając lód na stół.

-Justina nie ma - wciąż szukałam wymówek.

-Chyba nie obrazi się,że dobrze się bawiłaś - powiedział entuzjastycznie.

-A twoja łydka jeszcze niedawno zwijałeś się z bólu - wskazałam ręką na to miejsce.

-Nic mi nie jest, lód zadziałał - powiedział i wstał pokazując ,że bez problemy może chodzić.

-No dobrze - powiedziałam wciąż niepewnie.

-Świetnie a teraz idź się ubierz bo za pół godziny mamy być w klubie - nie zdążyłam wypić herbaty tylko szybko pobiegłam do góry zaglądając do szafy.

Nigdy nie byłam na imprezie i nie mam kompletnie pojęcia w co się ubrać. Postanowiłam wreszcie założyć dopasowaną spódnicę z wysokim stanem ze skórzanego materiału w śliwkowym kolorze i do tego czarny dopasowany staniko-top. Ubrałam szpilki i zabrałam torebkę wkładając do niej telefon i portfel z pieniędzmi które zostawił mi Justin. Postanowiłam również zrobić mocniejszy makijaż bo w końcu idziemy do klubu. Zeszłam na dół i zauważyłam,że Alex stoi już przy drzwiach czekając na mnie. Złapaliśmy taxówkę i pojechaliśmy pod klub który był w samym centrum Manhatanu. Przed wejściem stało mnóstwo ludzi. Alex pomachał do kogoś i pobiegł w kierunku krupki ludźmi.

-Cześć, słuchajcie to jest Mel - powiedział wskazują na mnie - a to Brook, Max, Josh, Caitlyn, Zick i Loren moi przyjaciele.

-Miło mi was poznać - powiedziałem z uśmiechem dziwiąc się,że nie było tam Eleonor.

-Jesteś bardzo ładna - powiedziała do mnie dziewczyna o długich blond włosach z tego co pamiętam nazywała cie Caitlyn.

-Dziękuję - uśmiechnęłam się do niej.

Zobaczyłam na ubiór tych dziewczyn. Był bardziej wyzywający od mojego ale zbliżony więc chyba moja intuicja mnie nie zawiodła. Kiedy weszliśmy do klubu usłyszałam głośną muzykę,która dudniła mi w uszach. Mnóstwo osób tańczyło ocierając się o siebie. Kiedy zobaczyłam jak te dziewczyny tańczą od razu miałam ochotę się cofnąć nie umiałam nawet normalnie tańczyć a co dopiero w ten sposób.

-Alex nie umiem tak tańczyć - powiedziałam do niego wystraszona.

-Spokojnie nauczę cię - zaśmiał się i pociągnął mnie za rękę w kierunku parkietu.

Zaczęłam tańczyć wsłuchując się w rytm ale moje chude kości nie potrafiły tak ruszać tyłkiem jak u innych dziewczyn. Alex zbliżył się do mnie i położył mi ręce w tali ruszając ją lekko. Poczułam się dziwnie ale naprawdę zadziałało bo moje ruchy zaczęły przypominać innych.

-Widzisz to całkiem proste - powiedział wciąż ruszając moim ciałem.

Zaczęłam tańczyć bardziej energicznie wsłuchując się w słowa piosenki Rihanny która aktualnie leciała, Odwróciłam się przodem do Alexa i tańczyłam patrząc się na niego.

-Napijemy się ? - krzyknął tak żebym mogła go usłyszeć.

-Okej - powiedziałam i poszłam za nim w kierunku baru.

Usiedliśmy na wysokich krzesłach. Po chwili podszedł do nas barman który miał ręce w tatuażach podobnie jak Justin. Był przystojny ale miał zarost co dodawało mu wieku.

-Poprosimy dwa szoty - Alex powiedział a po chwili kieliszki stały już przed nami.

Wzięłam kieliszek i wychyliłam go do dna. Normalnie bym tego nie zrobiła ale potrzebowałam trochę się wyluzować. Alex dopił swojego śmiejąc się ze mnie.

-Co ? - zapytałam rumieniąc się.

-Nie wiedziałem,że umiesz tak pić - powiedział zamawiając kolejne szoty.

-Bo nie umiem - powiedziałam i wypiłam kolejnego czując jak gorzki płyn przepływa mi przez gardło. Skrzywiłam się i wstałam ciągnąc Alexa na parkiet.

-Znów zaczęliśmy tańczyć a moje ciało po tej dawce alkoholu zrobiło się bardziej luźne tak,że mogłam śmiało powiedzieć,że tańczyłam prawie tak dobrze jak inne dziewczyny tutaj. Podnosiłam ręce do góry i kręciłam głową czując,że coraz bardziej zaczyna mi się w niej kręcić.

-W porządku - Alex złapał mnie za rękę widocznie dostrzegając moje zawroty.

-Tak nic mi nie jest - z moich ust wydobył się śmiech chociaż wcale nie miałam zamiaru się śmiać.

-Myślę,że już lekko się wstawiłaś - powiedział patrząc na mnie i gładząc mój policzek.

-Nie prawda mogłabym wypić jeszcze raz to samo i nic by mi nie było - powiedziałam znów się śmiejąc.

-Skoro tak to chodźmy - powiedział do mnie i znów zabrał mnie do baru zamawiając to samo.

Wypiłam kilka szotów pod rząd nie zważając na ilość. W mojej głowie coraz bardziej się kręciło i czułam,że robi mi się coraz bardziej niedobrze. Alex co chwilę zamawiał nowe a ja coraz bardziej traciłam orientację śmiejąc się bez powodu. Wstałam od baru łapiąc się wszystkiego po drodze żeby nie stracić równowagi. Alex poszedł za mną łapiąc mnie w pasie i przyciągając do siebie.

-Teraz naprawdę jesteś pijana - powiedział śmiejąc się.

-Kręci mi się w głowie, nie powinieneś pozwalać mi tyle pić - powiedziałam opuszczając głowę i chwiejąc się na nogach.

-A może właśnie tego chciałem - szepnął mi do ucha i zaczął obcałowywać moją szyję prowadząc w ustronne miejsce. Oparł mnie o ścianę i położył ręce po dwóch moich stronach nie pozwalając mi się ruszyć. Wciąż całował moją szyję delikatnie jeżdżąc  palcami po moim odkrytym ciele. Próbowałam go odepchnąć ale nie miałam sił przez to ile wcześniej wypiłam. Jego palce zeszły na dół ściskając mi pośladki. Odchyliłam głowę a z moich ust wydobył się cichy jęk. Alex wykorzystał sytuację i wsunął we mnie swój język całując mnie mocno.


Co ja najlepszego zrobiłam


Kolejny rozdział. Jutro wyjeżdżam na narty i nie będzie mnie kilka dni więc rozdziały będą później. 
Chcę was zachęcić do komentowania bo tak jak wcześniej wspominałam każdy komentarz mnie motywuje a fakt,że teraz prawie nikt tego nie robi sprawia,że nie zależy mi tak bardzo na kontynuowaniu tego opowiadania bo skąd mam wiedzieć,że wam się podoba.

Chcecie więcej ? 

+ dodałam nowych bohaterów także zapraszam do zakładki : bohaterowie 

Oficjalny trailer (klik)

instagram : paulinaborek

xoxo Paulina





2 komentarze

  1. Komentuje z każdym rozdziałem, jest świetny. Musze przyznać ze jeden z moich ulubionych fanfic

    OdpowiedzUsuń
  2. Komentuje z każdym rozdziałem, jest świetny. Musze przyznać ze jeden z moich ulubionych fanfic

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Devon