niedziela, 14 lutego 2016

Rozdział 24

Obudziłam się z ogromnym bólem głowy. Złapałam ręką bolące miejsce i poczułam ogromnego guza przy lewej skroni. Moje usta były wysuszone i od razu poczułam ogromne pragnienie. Podniosłam się i spostrzegłam się gdzie właśnie byłam. Spałam w koszuli Alexa w jego łóżku,obok niego. Poczułam odruch wymiotny spowodowany nie tylko ilością wypitego alkoholu. Wstałam i zrzuciłam z siebie kołdrą tak żeby przypadkiem o nie obudzić. Przyczołgałam się do łazienki i spojrzałam w lustro. Mój makijaż rozmazał się na całej twarzy zostawiając pod oczami dwie wielkie plamy od tuszu do rzęs. Związałam włosy gumką którą na szczęście miałam na ręce i dokładnie umyłam twarz zmywając cały makijaż.Przyłożyłam zimne dłonie do policzków pozbywając się rumieńców na twarzy. Kiedy nachyliłam się nad umywalką łzy zaczęły wypływać mi falami z oczu. To było silniejsze ode mnie i nie potrafiłam sobie z tym poradzić. Nie przeszkadzało mi nawet to,że za drzwiami śpi Alex którego pewnie już udało mi się obudzić. Byłam naiwna jak dziecko pozwalając mu się gdzieś zabrać ale nie znałam jego zamiarów był moim przyjacielem a tak naprawdę okazał się dupkiem. Jak  Justin się o tym dowie nie będzie chciał ze mną rozmawiać,zraniłam go a on nie zasługuje na takie traktowanie. Tak naprawdę nie pamiętam prawie nic z tamtej nocy jedynie to jak próbował się do mnie dobrać w klubie później wszystko staje się wielką niewiadomą. Dotknęłam ręką koszuli którą miałam na sobie, miałam pod spodem bieliznę więc chyba nie udało mu się mnie zgwałcić. Zakręciłam wodę i wyszłam po woli do pokoju próbując odnaleźć swoje rzeczy. Kiedy otworzyłam drzwi poczułam ręce przyciskające mnie do ściany.

-Puszczaj mnie - krzyknęłam odwracając głowę i próbując wyrwać się z jego uścisku.

-EJ spokojnie Mel nie zrobię ci krzywdy - brzmiał dokładnie tak samo jak Alex którego poznałam w szpitalu ale nie był nim i nie wierzyłam w żadne jego słowo.

-Puść mnie albo zacznę krzyczeć, brzydzę się tobą - krzyknęłam jeszcze głośniej i kopnęłam go w piszczel. Wykorzystując sytuację pobiegłam na dół prawie przewracając się na marmurowych schodach.Szukałam najbliższego wyjścia ale ze stresu wszystko zaczęło mi się mieszać i nie potrafiłam racjonalnie myśleć. Po chwili poczułam jego ręce zataczające się wokół mojej tali.Podniósł mnie i przycisnął mocniej do siebie niosąc gdzieś. Łzy niekontrolowanie płynęły mi z oczu a gumka z włosów zsunęła się na podłogę rozpuszczając moje włosy.

-Mel uspokój się proszę - powiedział spokojnie popychając mnie na kanapę.

-Pozwól mi odejść, proszę - powiedziałam szepcząc przyciągając kolana pod brodę.

Zbliżył się do mnie i złapał moją twarz delikatnie ocierając łzy i równocześnie zmuszając bym na niego spojrzała.

-Nie mogę tego zrobić - powiedział wpatrując się we mnie.

-Dlaczego ? Myślałam,że jesteśmy przyjaciółmi a tak naprawdę nigdy nimi nie byliśmy prawda ? - powiedziałam przez łzy.

-Za dużo jeszcze nie wiesz - krzyknął ale po chwili opanował ton głosu. Odwrócił się i złapał się za kark.

-To może mógłbyś mi wytłumaczyć kim do cholery jesteś - wstałam i tym razem to ja podeszłam do niego.

-Nie mogę Mel - powiedział cicho łapiąc mnie za ręce. Zauważyłam w jego oczach łzy które próbował ukryć.

-Dlaczego mnie upiłeś ? dlaczego mnie pocałowałeś ? dlaczego Alex ? powiedziałeś,że nigdy nie pozwolisz mnie skrzywdzić - wyszeptałam ocierając łzy.

-Nie chciałem cię skrzywdzić ale to wszystko mnie przerosło ja już tak dłużej nie mogę - znów krzyknął kopiąc w kanapę i łapiąc się za kark.

-Alex powiedz mi prawdę proszę - złapałam jego dłoń i próbowałam zmusić go by na mnie spojrzał. Odwrócił głowę i zauważyłam łzy spływające po jego policzkach.

-Nie, bo to skrzywdzi cię jeszcze bardziej niż to co zrobiłem wczoraj - powiedział i znów odwrócił głowę pociągając nosem.

-Dobrze więc pozwól mi odejść - powiedziałam i poszłam w kierunku drzwi. Złapał mnie mocno za rękę i przyciągnął  do siebie. Poczułam ból w ramieniu, widocznie to zauważył bo poluźnił uścisk i po chwili mnie puścił.

-Musisz tu zostać i proszę nie każ mi zatrzymywać cię tu siłą - powiedział z bólem w oczach. Podbiegłam do drzwi i pociągnęłam je do siebie zauważając,że są zamknięte. Podbiegłam do drzwi tarasowych,które również były zamknięte. Wtedy spostrzegłam,że wszystkie okna są pozamykane i pozasuwane a na półkach nie ma prawie żadnych przedmiotów. Alex wciąż stał na swoim miejscu spoglądając w dół i podtrzymując się w tali.

-Chcę z stąd wyjść - krzyknęłam a łzy znów spłynęły po moich policzkach.

-Stąd nie ma wyjścia Mel - powiedział patrząc na mnie.

-Musisz mieć klucz, prawda - powiedziałam i zaczęłam energicznie otwierać wszystkie szuflady w których nie było kompletnie nic. Poczułam uścisk w brzuchu i znów poczułam się jak więzień w szpitalu psychiatrycznym,zamknięta bez możliwości ucieczki. Coraz trudniej łapałam oddechy ksztusząc się i powoli wszystko stawało się dla mnie rozmazane. Podłoga pod moimi nogami zdawała się obsuwać. Zauważyłam,że Alex podbiega do mnie i łapie mnie w tali próbując mnie podtrzymać. Chciałam odepchnąć jego ręce ale wtedy pewnie upadłabym na podłogę.

-Musisz usiąść - powiedział do mnie.

-Zostaw mnie - wykrztusiłam z obrzydzeniem.

-Musisz mi wybaczyć skoro mamy ze sobą przebywać - powiedział i wziął mnie na ręce z powrotem przenosząc na kanapę.

-Mam ci wybaczyć ? przecież mnie porwałeś - krzyknęłam i oparłam się na kanapie wciąż oniemiała zawrotami głowy.

-Nie porwałem cię Mel - powiedział podając mi szklankę wody którą niechętnie od niego wzięłam.

-Tak to jak nazwiesz przetrzymywanie mnie w domu bez mojej woli i bez możliwości wyjścia ? - zakpiłam.

-Nie będę cię tu trzymać długo obiecuję tylko musisz mi zaufać a teraz napij się wody to ci pomoże - powiedział i wskazał na szklankę w mojej ręce.

-Mam ci zaufać ? opiłeś mnie i zamknąłeś dlaczego tak właściwie to robisz ? do czego jestem ci potrzebna ? Chcesz się zemścić na Justinie czy po prostu to twoje nowe hobby co ? - wykrzyczałam z jeszcze większym obrzydzeniem biorąc łyka wody.

-Mel - powiedział próbując mnie uspokoić.

-Nie mów tak do mnie, nie po tym co zrobiłeś - powiedziałam obracając głowę.

-To nie ja cię tu zamknąłem rozumiesz, mnie też tu zamknięto ja nie mam na to wpływu to wszystko to nie jest kurwa moja wina  myślisz,że tego chciałem ? zależy mi na tobie i ostatnie co bym zrobił to pozwoliłbym cię skrzywdzić  - krzyknął.

-Kto ci kazał ? - wyszeptałam pierwsze co przyszło mi na myśl.

-Nie mogę ci powiedzieć - opuścił głowę łapiąc ją rękami.

-Dlaczego ? - powiedziałam bardziej przekonująco.

-Już mówiłem,że to skrzywdzi cię jeszcze bardziej - odpowiedział przygryzając wargę.

-Nic nie może mnie skrzywdzić bardziej niż to - powiedziałam i zaśmiałam się ironicznie.

-Dowiesz się w swoim czasie tylko tyle mogę ci powiedzieć,musisz mi zaufać jestem po twojej stronie i ciągle jestem tym chłopakiem,który przynosił ci jedzenie i mówił dobranoc każdej nocy.

-Wcale cię znam - wyszeptałam przełykając ślinę.

-Żałuje wszystkiego co musiałem zrobić żeby cię tu sprowadzić - powiedział łapiąc moją dłoń.

-Nigdy ci tego nie wybaczę - powiedziałam ze łzami w oczach i puściłam jego dłoń patrząc w jego oczy w których było teraz dużo bólu.


Justin ' s POV 

-Co jest stary ? - Nate walnął mnie w ramię kiedy wychodziliśmy z hotelu.

-Od wczoraj próbuję dodzwonić się do Mel i ani razu nie odebrała - powiedziałem próbując zadzwonić jeszcze raz.

-Wyluzuj może jeszcze śpi jest wcześnie a wczoraj może zostawiła telefon - powiedział próbując mnie uspokoić ale wciąż czułem,że coś jest nie tak bo nigdy nie zdarzało się,żeby tak długo nie odbierała.

-Dobra może oddzwoni - schowałem telefon do kieszeni i wsiadłem do taxówki która już na nas czekała.

O wczorajszej rozmowie tak naprawdę nie wiele się dowiedzieliśmy bo wciąż nie wiemy co skłoniło tych ludzi do udawania a ja wiem jedynie tyle,że to ma coś wspólnego z moimi rodzicami,którzy znali się i to dobrze znali z rodzicami Mel. Dlaczego nigdy mi o tym nie powiedzieli. Wiem jedynie,że to wyjaśnia reakcję mojej mamy na Mel. Widocznie nie znała jej tylko z gazet a jej lekka nienawiść do Mel musiała być spowodowana urazą do jej rodziców. Znów wyciągnąłem telefon z kieszeni.

-Stary dzwonisz dwudziesty raz - Nate próbował wyrwać mi telefon.

-To nie do niej dzwonie - powiedziałem powstrzymując go.

-To do kogo ? - zapytał.

-Do moich rodziców muszę poznać prawdę - powiedziałem i czekałem aż odbiorą.

-Nie powinniśmy poczekać na Octavie ? - zapytał

-Cześć synku, coś się stało ?  - usłyszałem głos mamy w słuchawce.

-Tak musimy porozmawiać,zawołaj tatę - powiedziałem

-Czy to coś z firmą ? masz kłopoty ? - zapytała przejęta.

-Nie chodzi o moją dziewczynę. Jestem w Portland żeby dowiedzieć się co się stało z jej rodzicami i wiecie co ciągle słyszę,że to wy powinniście mi powiedzieć - powiedziałem surowo ale naprawdę musiałem znać odpowiedź, miałem dość ciągłych kłamstw.

-Synku my nic nie wiemy - mama powiedziała z trzęsącym się głosem.

-Przestań mamo wie,że coś wiecie i naprawdę wolałbym dowiedzieć się od was a nie od obcych ludzi - powiedziałem niemalże krzycząc.

-Nie za surowo - Nate szturchnął mnie żebym się trochę opanował ale to wszystko naprawdę zaczęło mnie przerastać. Ciągłe kłamstwa, sekrety i to,że Mel nie odbierała to wszystko było we mnie i powodowało,że emocje brały nade mną górę.

-Powinniśmy mu powiedzieć jest już dorosły - usłyszałem głos taty.

-Proszę powiedzcie mi - powiedziałem próbując ich zachęcić.

-Nie to nasza sprawa i nie powinieneś się do tego wtrącać - mama powiedziała podnosząc ton głosu.

-Patti powiedzmy mu i tak się dowie prawdy - tata próbował załagodzić sytuację.

-Dobrze powiedz mu - usłyszałem wściekły głos matki rzucającej słuchawką.

-Synu może powinniśmy porozmawiać kiedy wrócisz - tata był widocznie zestresowany rozmową ale nie mogłem tego odwlekać.

-Nie proszę powiedz mi teraz muszę znać prawdę - powiedziałem nachalnie.

-Dobrze a więc powinieneś wiedzieć,że ja i mama Melani byliśmy parą jeszcze zanim się urodziłeś,kochaliśmy się i byliśmy szczęśliwi ale później poznałem twoją matkę i nasz związek się skończył mówiłem to Melani kiedy byliście u nas więc na pewno miała zamiar ci wkrótce powiedzieć - powiedział a ja byłem zdziwiony jego słowami chociaż myślałem,że będzie to coś dużo gorszego niż jakiś niewinny romans.

-Rozumiem a mieliście coś wspólnego z tym,że jakaś dziewczyna udaje Melani ? bo słyszałem,że to wy powinniście dać mi odpowiedź - powiedziałem i poczułem,że taxówka jest już na miejscu. Wysiedliśmy i udaliśmy się w stronę domu Octavi gdzie mieliśmy się spotkać. Tata wciąż nie odpowiadał.

-Synu myślę,że o tym powinniśmy porozmawiać twarzą w twarz - powiedział pewnie.

-Nie tato proszę chcę znać prawdę. Mieliście z tym coś wspólnego ? - trochę podniosłem ton głosu ale momentalnie się opanowałem.

-Tak to nasza wina.

Wreszcie mamy nowy rozdział wiem,że po długim czasie ale dopiero co wróciłam z wyjazdu i miałam okazję napisać rozdział, mam nadzieję,że wam się spodoba bo ciężko mi się pisało chyba wyszłam trochę z wprawy. 

WAŻNE : zmiana planów,rozdział jutro w okolicy godziny 18 ;) 

CZYTASZ= KOMENTUJESZ

Chciałam wam przy okazji podziękować za 10tys wyświetleń nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy.

Oficjalny trailer (klik)

instagram : paulinaborek

xoxo Paulina

2 komentarze

  1. Ale mega!!! Najlepsze rozdział.
    Oglądasz Grammy 2016? Justin będzie. Na live.grammy.com leci o 21.00 :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O dziękuje za informacje :D napewno obejrze :)

      Usuń

Szablon by Devon