Justin's POV
Obudziłem się parę chwil temu i spojrzałem na nią.Była cholernie cudowna kiedy leżała naga obok mnie i przytulała się do mnie. Jej klatka piersiowa delikatnie się podnosiła kiedy brała oddech. Była delikatna w każdym znaczeniu tego słowa. Dlatego tak łatwo było ją złamać. Nie mogłem pozwolić być coś zniszczyło to co mieliśmy. Kiedy zobaczyłem ją po raz pierwszy w szpitalu psychiatrycznym
wiedziałem,że będzie dla mnie kimś wyjątkowy i wtedy właśnie poczułem,że ją kocham. Ludzie mówią,że na miłość potrzeba czasu,że nie można się zakochać w kilka dni i nazwać to w ogóle miłością ale ja wiedziałem po prostu, kiedy nasze spojrzenia się spotkały i kiedy szepnęła do mnie pierwsze słowo. Nie zasługiwałem na nią a jednak ona również mnie pokochała i tylko to się liczy.
- Dzień dobry - powiedziała jeszcze zaspana.
-Cześć,kochanie - powiedziałem i delikatnie musnąłem jej usta.
Przysunęła się do mnie bliżej i przytuliła się do mnie kładąc głowę na mojej klatce piersiowej.
- Wszystko w porządku ? - zapytała patrząc na mnie.
- Oczywiście - powiedziałem nieco zdziwiony,że o to pyta.
-Wiesz wydawało mi się,że to wszystko co się wczoraj wydarzyło było tylko snem a kiedy się obudzę znów będę w szpitalu sama albo,że nie będzie cię przy mnie - powiedziała i uśmiechnęła się przymykając jedno oko, wyglądała słodko kiedy to robiła. - głupie wiem - powiedziała i z powrotem opuściła głowę.
- Tak głupie, nie mógł bym zostawić jedynej osoby na której mi zależy - powiedziałem i przycisnąłem ją do siebie.
-Ej połamiesz mnie - powiedziała i wybuchnęła śmiechem,ja również.
-Zjadłbym cię - powiedziałem i lekko ugryzłem ją w ramię - wzdrygnęła się i poruszyła barkami wciąż się śmiejąc.
-Lubisz się nade mną pastwić co ? - powiedziała i dała mi szybkiego buziaka. Obróciła się tak,że leżała teraz na plecach obok mnie.
-Uwielbiam - powiedziałem i oblizałem usta powodując jej śmiech. Kochałem kiedy się uśmiechała.Mówią,że najpiękniejszy uśmiech ma ten,który wiele wycierpiał i to była prawda.
-Jestem zmęczona, wykończysz mnie kiedyś - powiedziała i przewróciła oczami.
- Ja ciebie ? wczoraj prawie umarłem na zawał wyznając ci miłość - powiedziałem i rzuciłem poduszką w jej stronę.
-Pamiętasz kiedy spotkaliśmy się pierwszy raz ? Czułam,że czujesz to co ja.Może się mylę ale czułam to gdy spojrzeniami spotykaliśmy się na chwilę - powiedziała i uklękła obwijając się kocem - to było najcudowniejsze spojrzenie jakie widziałam kiedy się na mnie patrzyłeś - podeszła bliżej mnie i pocałowała mnie, złapałem ją za włosy i przechyliłem. Przewróciła się tak,że leżała na mnie. Zaśmiała się i złączyła nasze czoła razem zmuszając mnie bym na nią popatrzył - kocham cię i kochałam odkąd pierwszy raz cię zobaczyłam,chcę żebyś to wiedział.
- Ja ciebie też Mel - pogładziłem ją po włosach i położyłem obok siebie.
Przeciągnęła się i położyła ręce nad głowę. Wstała i zawinęła się w koc. Popatrzyła się na mnie i wyszła na taras z którego widać było jezioro. Wstałem, ubrałem spodnie i poszedłem za nią. Stała i patrzyła jak słońce wschodzi. Tafla jeziora była lekko niebieska z daleka było widać dwie białe kaczki pływające wzdłuż brzegu. Podszedłem do niej i objąłem ją w pasie.
-Kiedyś będziemy pływać po tym jeziorze razem i tu postawię ławkę - powiedziałem wskazując ręką na miejsce obok drzewa.
- Tak a tu - powiedziała i wskazała na miejsce obok jeziora - tu stała by altana. Mieliśmy taką w domu latem wszyscy tam siedzieliśmy kiedy w domu było za gorąco. A jesienią obwijaliśmy ją lampkami jak na choinkę i bawiliśmy się,że to nasz dom - powiedziała uśmiechając się. Zbliżyłem się i lekko musnąłem ją w ucho.
-Będzie idealnie tylko my dwoje - powiedziałem.
- Tylko my dwoje - powtórzyła moje słowa i uśmiechnęła się.
-Oczywiście w przyszłości może być nas więcej - powiedziałem i spojrzałem jak na to zareaguje.
- Mia i Max - powiedziała szepcząc.
-Co takiego ? - zaśmiałem się.
-No wiesz - powiedziała nieśmiało - zawsze marzyło mi się żeby mieć dwójkę dzieci Mia i Max, ale to tylko wiesz takie wymysły nic nie znaczą.
-Nie właśnie,że znaczą. Mia i Max podoba mi się - powiedziałem i pocałowałem ją w policzek.
Poczułem wibrowanie w kieszeni i spojrzałem na telefon. Eleonor, świetnie.
-Przepraszam to z pracy - powiedziałem do Mel i wróciłem z powrotem do salonu.
Odebrałem telefon, upewniając się,że Mel mnie nie słyszy.Naprawdę nie chciałem jej okłamywać ale najpierw musiałem poukładać sobie wszystkie sprawy z Elonor i musiałem to zrobić jak najszybciej. Nie mogłem ryzykować,że dowie się,że ją okłamywałem to by ją zraniło i nie wiem czy wybaczyłaby mi to.
- Tak ? - powiedziałem do telefonu.
-Cześć kochanie, widzę że nie specjalnie cieszysz się,że mnie słyszysz ? - powiedziała i już czułem jak stoi i przewraca oczami.
- Nie - powiedziałem i zebrałem się na odwagę - wiesz co chyba będziemy musieli porozmawiać.
-O tak będziemy i to jak najszybciej. Kawa dzisiaj o 15 ? Pasuje ci ? - powiedziała i trochę mnie tym zdziwiła. Rzadko kiedy jest taka stanowcza. Bałem się,że wie o mnie i Mel ale nie mogłaby wiedzieć bo wie o tym tylko nasza dwójka a z tego co wiem Mel nic jej nie powiedziała.
-W porządku tam gdzie zwykle ? - zapytałem
-Tak, do zobaczenia - powiedziała i rozłączyła się.
Włożyłem telefon z powrotem do kieszeni spodni i wróciłem do Mel. Na dworze zrobiło się już całkiem jasno a jej włosy świeciły w promieniach słońca.
- Coś ważnego ? - zapytała widocznie widząc moją minę.
-Nie ale będę musiał być na trzecią w pracy - powiedziałem.
-W porządku, to chyba powinniśmy się zbierać - powiedziała uśmiechając się.
Weszliśmy z powrotem do salonu.Chwyciła swoje ciuchy i ubrała je na siebie. Związała włosy w koczka na czubku głowy. Nie zakładała butów tylko wzięła je do ręki. Wyglądała zupełnie inaczej niż na naszej randce. Wczoraj była elegancka a dzisiaj wyglądała luźno ale równie pięknie.
-To co chodźmy - powiedziała i złapała mnie za rękę.
Napisałem sms do kierowcy więc prawdopodobnie powinien już na nas czekać. Dzisiaj las wydawał się zupełnie inny. W nocy wydawał się straszny ale dzisiaj był normalnym lasem. Szliśmy leśną ścieżką ona wciąż była bosa i przeskakiwała każdą gałąź rozglądając się dookoła. Była ciekawa świata dla kogoś kto całe życie spędził w zamknięciu zwykły las wydawał się czymś niesamowitym.Byłem dumny z siebie,że to mnie spotkał ten zaszczyt pokazania jej jak wygląda świat.
Eleonor's POV
Cholera ile mam na niego czekać. Mieliśmy się spotkać przy moście pół godziny temu a on jak zwykle się spóźnia nie wierzę,że wcale się nie zmienił. Most w Nowym Jorku był całkowicie zatłoczony. Ludzie biegali, chodzili z psami na spacery a obok nich jeździły auta. Ja nigdy nie lubiłam tego przepychu. Zawsze chciałam spokoju bez względnych niebezpieczeństw i ludzi,którzy uważali się za lepszych.
-Przepraszam korki - Alex powiedział, łapiąc mnie za ramię.
-Nic się nie zmieniłeś,zawsze się spóźniałeś nawet na naszą pierwszą randkę przyszedłeś później ode mnie - powiedziałam przewracając oczami.
-Tylko,że ja przynajmniej cię nie okłamywałem - powiedział i uśmiechnął się.
Miał stuprocentową rację był jedyną osobą w tym popieprzonym świecie,która nigdy mnie nie okłamała. Miał swoje wady ale lubiłam go i gdybym mogła cofnąć czas zostałabym z nim zamiast wybierać Justina,który ma mnie teraz gdzieś i pewnie właśnie wstał u boku swojej nowej dziewczyny. Na samą myśl o tym poczułam odruch wymiotny. Wiedziałam,że Alex mnie kochał ale to już przeszłość drugi raz nie stanę przed tym wyborem. Popełniłam najgorszy błąd w życiu zostawiając go ale nie potrafiłam go pokochać albo może wcale nie chciałam go pokochać. Poprawiłam sukienkę i odgarnęłam włosy.
-Przejdźmy do naszego plany bo przecież właśnie po to tu jesteśmy prawda ? - powiedziałam
-Tak - powiedział i zatrzymał się na chwilę - właśnie dla tego. Masz porozmawiać z Justinem i udawać,że nic się nie stało. Masz dopilnować żeby Mel dowiedziała się,że ją okłamał.
-Tak, ale co z tobą ? - powiedziałam zastanawiając się gdzie on jest w tym całym planie - nigdy mi nie mówiłeś dlaczego ci tak na tym zależy ?
-Nie ważne ale porostu tego chcę - powiedział.
-Nie zależy ci tylko na zniszczeniu Justina prawda to coś więcej ?
-Nie, zależy mi tylko na tym żeby poczuł to co ja kiedyś .
-Znasz ją ? - nie dawałam za wygraną chciałam żeby w końcu się przyznał.
-Czy to ważne ? - powiedział i spojrzał na mnie.
-Tak bo podobno nigdy mnie nie okłamałeś prawda ? - powiedziałam.
-Tak znam ją. Ostatnio bywałem trochę często w szpitalu w którym była i rozmawialiśmy ze sobą, pomagałem jej - powiedział i opuścił głowę chwytając się za bark.
-Kochasz ją ? - zapytałam
- Nie, Eleonor mówiłem,że chcę jedynie żeby Justin zapłacił za to co zrobił.
-Nawet jej kosztem ? - powiedziałam
-Tak - powiedział prawie niesłyszalnie przełykając ślinę.
Chciałabym żeby mówił prawdę ale nie byłam do końca pewna bo za każdym razem kiedy wymawiał jej imię rumienił się i wpuszczał głowę jakby chciał coś ukryć. Na pewno nie była dla niego tylko dziewczyną ze szpitala była kimś więcej a chęć dokopania Justinowi jest dla niego tak ważna,że na pewno nie chodzi jedynie o zwykłą zemstę tutaj chodzi o bardziej prywatną rzecz. Kiedyś Justin odebrał mu mnie teraz on odbierze mu Mel. Wyciągnął z kieszeni papierosy i zapalił jednego.
-Mam się z nim spotkać za parę minut - powiedziałam do niego,wyglądał na przybitego - nie będzie odwrotu wiesz o tym ?
-Wiem, idź zadzwonię po wszystkim - powiedział i poszedł w kierunku samochodu.
Jeszcze przez chwile tak stałam patrząc na niego. Był w pewien sposób intrygujący. Bywał miły ale przeszedł w życiu cholernie dużo i to sprawiało,że był również arogancki i zawzięty. Dlatego tak bardzo go podziwiałam,że mimo tego całego bałaganu nie poddał się. Weszłam do limuzyny i kazałam kierowcy żeby zawiózł mnie do kawiarni do której zawsze chodziliśmy z Justinem. Tam się poznaliśmy pierwszy raz i już poczułam,że będzie z tego coś więcej. Później chodziliśmy tam co niedzielę na kawę i lody waniliowe. Uśmiechnęłam się na to wspomnienie bo było chyba jednym z najlepszych w naszej wspólnej historii. Kawiarnia znajdowała się bardzo blisko mostu więc przejechaliśmy kilka ulic i już byliśmy na miejscu. Wysiadłam z auta i weszłam do środka.Dawno tu nie byłam ale to ciągle było to samo miejsce. Kwadratowe stoliki i czarno-biała tapeta. Zobaczyłam,że Justin już na mnie czekał. Podeszłam do niego i dałam mu buziaka udawając ,że nic się nie zmieniło. Chociaż tak naprawdę miałam ochotę spoliczkować go i wylać mu na twarz tą kawę,którą pił.
-Cześć - powiedział prawie na mnie nie patrząc.
-Cześć - powiedziałam z wymuszonym uśmiechem.
-Kupie ci kawę. Jaką chcesz ? -powiedział.
-Od kilku lat zawsze piję tą samą a ty na prawdę nie wiesz - powiedziałam i poczułam jak łzy napływały mi do oczu.
-Leny po prostu to powiedz - powiedział
- Cynamonowa latte - odpowiedziałam.
Przyniósł mi kawę i usiadł naprzeciwko mnie. Nie patrzył mi w oczy widać to było trudne dla niego ukrywać prawdę.
-O czym chciałaś ze mną porozmawiać ? - zapytał
- Tak bo moi rodzice mają domek letniskowy i pomyślałam,że - przerwał mi w połowie zdania.
-Już mówiłem,że mam pracę - powiedział
-Tak ale możemy pojechać na jeden dzień,wieczór to nie musi być kilkudniowy wypad. Poza tym gadałam z Natem i powiedział,że nie będzie miał problemu jeżeli wyjedziesz na kilka dni.
-Tak a co sądziłaś,że ci powie co ? że się nie zgodzi. - powiedział podnosząc ton głosu.
-Nie po prostu pomyślałam,że chciałbyś odpocząć dlaczego jesteś dla mnie taki oschły - powiedziałam również krzycząc.
-Bo wtrącasz się w nie swoje sprawy.
-Jestem twoją dziewczyną do cholery !
-To może źle wybrałaś.
Kiedy to powiedział zupełnie straciłam siły i wybuchłam. Nie mogłam mu pozwalać tak się traktować mimo naszego planu pozwalał sobie na za wiele a mnie to bolało o wiele bardziej niż sądziłam i nie wytrzymałam napięcia. Łzy zaczęły lecieć mi po policzku.
-To dlaczego okłamałeś mnie mówiąc,że mnie kochasz - powiedziałam szepcząc. Podniósł głowę i spojrzał na mnie.
-O chyba zasługuję na wyjaśnienie, prawda ? - powiedziałam próbując kolejny raz ale on tylko patrzył na mnie i nie potrafił wypowiedzieć słowa. Był cholernym mięczakiem nie potrafił nawet zerwać z dziewczyną. Wstałam chaotycznie odsuwając krzesło chwyciłam kubek z kawą i wylałam mu ją na twarz. Wybiegłam z restauracji nie patrząc na ludzi w kawiarni. Poczułam,że ktoś chwyta mnie za rękę. Obrócił mnie i przysunął bliżej siebie. Poczułam ból w ramieniu.
-To koniec Leny- powiedział.
-O nie kochanie to dopiero początek.
Ale się porobiło co ? Myślicie,ze to już koniec ?
I już powoli wiemy co łączyło Alexa i Elonor ale to nie koniec historii.
Oficjalny trailer (kilk)
Rozdziały będą się pojawiać od tej pory mniej więcej o tej porze.Mam nadzieję,że nie będzie wam to przeszkadzało.
xoxo Paulina
Uuu ale zgroza ≧﹏≦﹋o﹋
OdpowiedzUsuńAaaaaaaa@!!!
OdpowiedzUsuńW rozdziale zabrakło wielu przecieków i znalazłam kilka literówek, ale mimo wszystko bardzo podobał mi się ten rozdział. Myślałam, że będzie to kolejny romantyczny opis dnia Mel i Justina. Zapowiadało się na luźny rozdział, a tu proszę BUM i cały plan Justina legł w gruzach, tak jak po części plan Eleonor i Alexa. Nie wiem dokładnie co El miała na myśli mówiąc, że to dopiero początek, ale szczerze ci powiem, że przeszły mnie ciarki.
OdpowiedzUsuńWeny kochana, i do następnego rozdziału ♥ ♥ ♥