sobota, 9 stycznia 2016

Rozdział 11

Justin's POV

Leżeliśmy z Mel na kanapie. Położyła głowę na mojej piersi i splotła nasze dłonie razem.Była taka szczęśliwa wcale nie przypominała dziewczyny którą wyciągnąłem ze szpitala kilka tygodni temu.

- Justin co się stało ? - zapytała i podniosła głowę,patrząc na mnie.

-Nic kochanie,nie martw się - powiedziałem.

-Kłamiesz

-Wcale nie, naprawdę nic mi nie jest - powiedziałem bardziej uparcie.

-Dlaczego mnie okłamujesz Justin odkąd wróciłeś z pracy ciągle jesteś smętny.Jeżeli coś się stało po prostu mi powiedz - powiedziała niemal,że błagając.

Postanowiłem powiedzieć jej prawdę o tym gdzie tak naprawdę byłem. W końcu i tak by się dowiedziała. Eleonor próbowała mnie zastraszyć pewnie już zadzwoniła do moich rodziców ale do cholery jestem już do rosły i wcale nie zależy mi na ich zdaniu.Wiem,że gdyby poznali Mel pokochali by ją tak jak ja i mimo tego,że nie była córką bogatego klienta była wyjątkowa.

-Wiesz Mel - spojrzałem na nią - wcale nie byłem w pracy byłem z Leny.

- Jak to ? -powiedziała trochę przybita tą wiadomością.

-Zerwałem z nią,to koniec - powiedziałem a ona lekko się uśmiechnęła

- To dlaczego się nie cieszysz ? Czy ty ciągle ... - powiedziała a ja szybko przerwałem jej.

-Nie Melani nie, tylko ty się dla mnie liczysz ale Eleonor dziwnie się zachowywała wydaje mi się,że próbowała mnie nawet zastraszyć.

-Kochanie wiesz,że ona ma prawo być na ciebie zła a nawet wściekła bo w końcu z nią zerwałeś a to na pewno musiało ją zaboleć - posmutniała gdy to mówiła

-Ej - chwyciłem jej dłoń - nie możesz się za to obwiniać, nasze rozstanie to nie jest twoja wina.

-A jednak zerwałeś z nią przeze mnie - powiedziała. Zmusiłem ją by na mnie popatrzyła.

-Nie kochałem Eleonor i ona o tym wiedziała nasz związek opierał się jedynie na interesach naszych rodziców. Dzięki tobie wreszcie to zrozumiałem,że nie powinienem patrzeć na nich tylko na siebie.

-Kocham cię i cieszę się,że tak się stało. Ja po prostu nie chcę powodować cierpienia innych nikt na to nie zasługuje.

-Mel jesteś wspaniała i jestem pewien,że Leny w końcu to zrozumie i znajdzie osobę z którą będzie szczęśliwa bo ze mną nie miała na to szans - powiedziałem i przyciągnąłem ją do siebie

- To ty jesteś wspaniały-powiedziała i lekko musnęła moje usta.

-Nie tak jak ty

-Właśnie,że tak

-Znów się ze mną drażnisz

-Tak bo lubię kiedy się złościsz,skarbie

Podeszłą bliżej mnie i pocałowała mnie.Złapałem ją za włosy powodując jej śmiech.Położyła dłoń na moim policzku. Była cholernie piękna, wziąłem jej dłoń i zacząłem całować każdy palec z osobna.Patrzyła się na mnie i delikatnie oddychała. Jej lekko falowane włosy opadły na twarz.Położyłem ją i klęknąłem nad nią. Odsłoniłem jej koszulkę i przejechałem dłonią po jej nagim brzuchu.

-Jesteś słodki - powiedziała przygryzając wargę.

-Słodki ? - powiedziałem robiąc zdziwioną minę.

-Ludzie się mnie boją. No wiesz mięśnie i te sprawy - powiedziałem a ona zaczęła się śmiać.

-Dla mnie jesteś słodki nie boję się ciebie - powiedziała

-Tak, a teraz ?

Zacząłem ją gilgotać we wszystkich miejscach w których miała gilgotki. Wygięła się i śmiała krzycząc żebym ją puścił. Wyglądała tak śmiesznie,że sam zacząłem się śmiać.

- Więc jaki jestem ? - zapytałem.

-Przestań to ci powiem - wykrzyczała wciąż się śmiejąc.

-Nie bo jaką mam pewność,że to zrobisz ? - powiedziałem

-A jaką ja mam pewność,że kiedy ci powiem to przestaniesz ?

-Nie masz wyjścia kochanie - zrobiła się całą czerwona ze śmiechu a ja wciąż gilgotałem jej słabe punkty.

-Okej w porządku powiem to - wykrzyczała

-Słucham ?

-Jesteś odważnym mężczyzną

-Co ? chyba nie usłyszałem - pastwiłem się nad nią.

-Jesteś najodważniejszym i najbardziej męskim mężczyzną Justinie Bieberze - wykrzyczała na cały dom a ja puściłem ją pozwalając jej usiąść.

Pocałowałem ją i położyłem jej głowę na swoim ramieniu. Wciąż głośno oddychała po śmiechu,który jej zafundowałem.

-Może i jestem też trochę słodki - powiedziałem a ona walnęła mnie w ramię.Oboje wybuchnęliśmy śmiechem.

Spojrzałem na okno wciąż padało a według przewidywanych prognoz ma padać jeszcze długi czas w Nowym Jorku. Jedyne co będziemy mogli robić to siedzieć przed telewizorem bo o wyjściu na dwór nie było nawet mowy.

-Mam pomysł - powiedziałem widząc,że również spoglądała za okno.

-Jaki ? -zapytała.

-Wyjedźmy gdzieś,zróbmy sobie wakacje tylko nasza dwójka co ty na to ? - zapytałem z nadzieją,że się zgodzi.

-Gdzie mielibyśmy jechać ?

-Paryż i to najlepiej od razu - powiedziałem i spojrzałem na nią.

-Jesteś wariatem - zaśmiała się i odchyliła głowę do góry.

Wziąłem telefon do ręki i napisałem do pilota,że będę potrzebował samolotu jak najszybciej.Tak miałem prywatny samolot,który tak właściwie należał do moich rodziców ale mam nadzieję,że nie dowiedzą się,że go użyłem.Naprawdę miałem ochotę odpocząć i nie mogłem ryzykować,że Eleonor postanowi się zemścić. Napisałem do Nata żeby zajął się firmą na kilka dni. Nie miał z tym problemu więc wszystko było załatwione.Według prognozy pogody w Paryżu jest teraz dużo cieplej niż w Nowym Jorku.

-Okej postanowione lecimy za parę godzin - powiedziałem i uśmiechnąłem się widząc jej zdziwioną minę.

-Jak to za kilka godzin a samolot , hotel przecież napisałeś jednego sms - powiedziała

-Mam prywatny samolot ,dom w Paryżu a Nate zajmie się firmą jedyne co musisz zrobić to spakować się  i cieszyć się z wyjazdu - powiedziałem

-Naprawdę lecimy do Paryża ? - wykrzyczała i zaczęła skakać z radości.

Kochałem ją uszczęśliwiać i wiedziałem,że dla niej ten wyjazd będzie wyjątkowy. Musiałem zadbać o to żeby wszystko poszło po mojej myśli. To ma być najlepsze kilka dni w jej życiu i mam zamiar tego dopilnować. Wyrwała mi telefon z ręki i usiadła mi na kolanach twarzą do mnie. Spojrzała na tapetę.

-Kto to jest ? - zapytała

-Jaxon i Jazmyn , moje rodzeństwo - powiedziałem spoglądając na nią.

-Nigdy o nich nie wspominałeś są tacy podobni do ciebie - powiedziała i uśmiechnęła się.

-Wiesz rzadko ich widuję bo większość czasu spędzają z moją ciocią. Rodzice pracują i nawet nie mają czasu się nimi zająć a to kochane dzieci i naprawdę zasługują na chwilę uwagi - powiedziałem.

-Zabierzmy je ze sobą - powiedziała uśmiechając się.

-Jak to,naprawdę tego chcesz mieliśmy być tylko we dwójkę - powiedziałem nieco zdziwiony.

-Sam mówiłeś,że rzadko ich widujesz a teraz mają przerwę w szkole to idealny moment żeby spędzić z nimi trochę czasu - powiedziała

-Jesteś cudowna na pewno się ucieszą - powiedziałem i dałem jej buziaka.

Kiedy Mel poszła żeby się spakować wziąłem telefon i wybrałem numer do mamy. Musiała wiedzieć gdzie zabieram Jaxona i Jazmyn ale cholernie się bałem jak na to zareaguje miałem nadzieję,że nie będzie zadawała wiele pytań.

-Cześć - powiedziałem do telefonu.

-Cześć synku coś się stało ? - powiedziała dość wesoło czyli,że Leny jeszcze nic jej nie powiedziała.Odetchnąłem z ulga.

-Postanowiłem lecieć do Paryża - powiedziałem.

-O to cudownie z Elonor tak ? - powiedziała nieco poważniej.

-Tak - powiedziałem bo wiedziałem,że inaczej nie da mi spokoju a jeżeli nie będzie rozmawiać z Eloenor nic nie powinno się wydać.

-O to świetnie ciesze się,że układa się między wami może znajdziesz okazję żeby się jej tam oświadczyć.

Nie wierzę,że znów to robiła nie mogłem doczekać się kiedy wreszcie powiem jej prawdę o mnie i o Mel i o tym,że między mną a Leny wszystko skończone. Wiem,że się wściekną ale mam nadzieję,że w końcu to zrozumieją.

-To chyba nie będzie dobry pomysł bo chcemy zabrać ze sobą Jazmyn i Jaxona - powiedziałem

-Naprawdę ? Myślałam,że chcecie romantycznego wyjazdu - powiedziała

-Tak ale chciałbym spędzić z nimi więcej czasu.Chciałem żebyś wiedziała,że je zabieram - powiedziałem.

-W porządku spakuje ich i wyślę kierowcę żeby ich do ciebie przywiózł.

-Świetnie - powiedziałem i rozłączyłem się.

Poszedłem do pokoju i spakowałem wszystko co będzie mi tam potrzebne. Wziąłem tylko wygodne i codzienne rzeczy ale wtedy przypomniało mi się,że powinienem wziąć również granatowy garnitur,który tak spodobał się Mel. Zabrałem walizkę i wyszedłem do salonu. Mel była już gotowa i czekała na mnie. Usłyszałem dzwonek do drzwi. Podszedłem do nich i otworzyłem je. Jaxon rzucił mi się na szyję czohrając mi włosy. Jazmy była starsza i bardziej opanowana od niego ale widziałem,że też chciała mnie przytulić. Podszedłem do niej i objąłem ich ściskając ich razem.

-Justin - wykrzyczeli śmiejąc się.

Puściłem ich i jeszcze raz na nich spojrzałem.Byli moim rodzeństwem a tak dawno ich nie widziałem.Wyrośli ale to ciągle były słodkie dzieci ,które lubią zabawę.

-Chodźcie musicie kogoś poznać - wziąłem ich za ręce i zaprowadziłem do Melani.

-Dzień dobry - krzyknęli równocześnie.

-Cześć, miło mi was poznać mam na imię Mel - powiedziała i chciała uścisnąć im dłoń a oni rzucili się na nią prawie ją przewracając. Śmiała się i sama ich przytuliła.

-No a ja ? - powiedziałem i dołączyłem do uścisku.

Pierwszy raz czułem się jak w prawdziwej rodzinie. Eleonor nie była jak Mel nie lubiła dzieci uważała,że gniotą jej ubrania. Mimo tego Jaxon i Jazmyn ją lubili bo była według nich była śmieszna kiedy chodziła na spacery w szpilkach i sukienkach. Jestem pewny,że polubią Mel.

- Ej chcecie lecieć do Paryża ? to musimy się śpieszyć - powiedziałem z uśmiechem i poszliśmy w kierunku limuzyny. Dzieci usiadły obok Mel i ciągle były w nią wpatrzone.

-Lubisz Justina ? - Jaxon zapytałam Melani a ona się uśmiechnęła i wzięła go na kolana.

-Bardzo - powiedziała i spojrzała na mnie.

-Wiesz ludzie mówią,że jesteśmy podobno.To mnie też tak lubisz ? - powiedział tym swoim śmiesznym dziecięcym głosem. Melani zaśmiała się ja również.

-Jaxon - powiedziałem do niego.

-No co chcę wiedzieć - powiedział i naburmuszył się.

-Jest w porządku - Melani powiedziała i uśmiechnęła się do mnie.

-Jasne,że was lubię - powiedziała i zwróciła się do nich. Jaxon się uśmiechnął i zaczął grać w grę na telefonie. Spojrzałem na nią i szepnąłem dziękuje. Nie wiem za co po prostu uznałem,że powinienem jej podziękować za to jaką cudowną osobą jest. Zatrzymaliśmy się na lotnisku i wysiedliśmy z auta.Samolot już czekał na nas na lotnisku.

-Wow - powiedziała spoglądając na samolot. Chwyciłem jej dłoń - Mojemu bratu by się tutaj spodobało - opuściła głowę. Ścisnąłem jej dłoń mocniej przysuwając ją do siebie.

Zajęliśmy miejsca w samolocie. Stewardessy przyniosły nam szampana a dzieciom sok,który przypominał szampana. Jaxon wypił łyk i udawał,że napój już na niego podziałał. Śmialiśmy się z niego i nawet nie spostrzegliśmy,że samolot zaczyna ruszać. Mel chwyciła moją dłoń to był jej pierwszy lot na pewno się stresowała.

-Nie bój się, wszystko będzie dobrze - powiedziałem i dałem jej buziaka.

-Najwyżej zginiemy zestrzeleni przez statek kosmiczny - Jaxon odezwał się i udawał ręką wybuch.

-Jaxon - powiedziałem, spoglądając na niego.

-Tylko żartowałem - powiedział i uśmiechnął się.

Kiedy wystartowaliśmy Mel mocniej chwyciła moją dłoń ale momentalnie puściła kiedy lecieliśmy już prosto. Spoglądała przez okno oglądając widoki.

-Jest wspaniale - szepnęła do mnie. Uśmiechnąłem się do niej ciesząc się,że jej się podoba.

-Umiesz pływać ? - zapytała Jazmyn.

-Raczej nie -  Melani odpowiedziała i przygryzła wargę.

-Nie ? Nasz dom w Paryżu ma basen nauczymy się - powiedziała.

-Było by mi bardzo miło - odpowiedziała.

Kiedy samolot wylądował. Kierowca już na nas czekał. Włożyliśmy walizki do bagażnika i wsiedliśmy do auta. Melani oglądała przez szybę jak wygląda Paryż. My byliśmy tu już wiele razy nasi rodzice poznali się tutaj i zakochali. Od tej pory lataliśmy tu bardzo często aż w końcu postanowili kupić tutaj dom żeby nie szukać hotelu za każdym razem. Lubiłem przyjeżdżać tu jako dziecko i biegać tymi wąskimi uliczkami. Wieczorami chodziliśmy do takiej małej restauracji w której najpierw podawali długą suchą bagietkę. Nie mogłem się doczekać aby zabrać tam Mel.

- Jesteśmy na miejscu - powiedziałem wskazując ręka na dom.

-Żartujesz - powiedziała a dzieci wybuchły śmichem - to ten wasz dom.

-Tak witam w wakacyjnej villi Bieberów.

Dom stał na skarpie i miał widok na wierzę Eiffla. Miał duże okna i biały tynk. Był w nowoczesnym stylu ale krzaki przed domem dodawały mu paryskiego uroku. Wyszliśmy z auta i weszliśmy do domu.Tak nic się nie zmieniło chociaż już sporo czasu mnie tutaj nie było. Wnętrze było również nowoczesne,białe płytki i meble. Jedyne co wyróżniało ten dom to cegła na ścianach. Sprawiała,że wydawało się jakbyś siedział na kanapie w uliczce między kamienicami.

-Jest cudownie,pięknie,fantastycznie - powiedziała całując mnie.

-Będzie jeszcze lepiej kiedy zobaczysz sypialnie - pociągnąłem ją za rękę i zabrałem na górę do sypialni. Wielkie okno było idealnie wymierzone w wieżę Eiflla. Zatrzymała się kiedy to zobaczyła i ścisnęła moją rękę.

-Wow - powiedziała

-Tak wiedziałem,że to cię zachwyci.

-I to jak - powiedziała i uśmiechnęła się.

Jaxon i Jazmy wbiegli do nas. Rozpakowali się tak szybko i już byli gotowi żeby iść na miasto.Było już dość późno więc zdecydowaliśmy pójść tylko zobaczyć wieżę Eiffla i coś zjeść. Wziąłem ich za rękę i wyszliśmy z domu. Wieża  była bardzo blisko stąd wystarczyło przejść parę kroków. Patrzyłem jak biegną razem we trójkę i przeskakują płytki w podłodze. Śmiali się i rozmawiali. Zostałem nieco z tyłu bo chciałem na nich popatrzeć. Kochałem ich i właśnie to sprawiało,że czułem się lepszym człowiekiem to,że mogłem ich uszczęśliwić dając im to czego pragną. Podeszliśmy na plac i zobaczyłem jak Melani zamiera i odwraca się do mnie.

-Nigdy nie widziałam czegoś piękniejszego.

-Poczekaj aż wejdziemy na górę.



Przepraszam,że wczoraj nie było rozdziału ale wróciłam strasznie późno i od razu zasnęłam. Mam nadzieję,że wynagrodziłam wam to tym rozdziałem,który jest typowo romantyczny.
Mam nadzieję,że wam się spodoba i że lubicie takie szczęśliwe momenty z Mel i Justinem.

Oficjalny trailer (klik) 
Klikajcie łabki w górę żebym wiedziała ile moich czytelników oglądało ;)

xoxo Paulina



5 komentarzy

  1. Nieźle ooooo ooooo i Idk supa

    OdpowiedzUsuń
  2. Justin jest taki romantyczny :p Mam nadzieję, że nic im nie zepsuje tego wyjazdu. Rodzice Justina cały czas mówią mu, by oświadczył się Eleonor. A może by tak oświadczył się Mel? Dobra, wiem jeszcze za wcześnie xd Wyobraziłam sobie Justin i Mel z dwójką dzieci, które razem z nimi mieszkają w pięknym Paryżu.
    Weny kochana, i do następnego rozdziału ♥ ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Jej kocham to! Nie mogę się doczekać następnego! Weny, właśnie weny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jej kocham to! Nie mogę się doczekać następnego! Weny, właśnie weny!

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak ja bardzo lubię ich romantyczne momenty!! Awww słodko z rodzeństwem! Fajnie ze Mel wpadla na ten pomysł ☆◇☆

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Devon