piątek, 26 lutego 2016

Rozdział 26

Melani's POV

Usłyszałam pukanie do drzwi i od razu zerwałam się żeby sprawdzić kto to. Alex zatrzymał mnie kiedy byłam prawie przy drzwiach. Zdążyłam zawołać o pomoc zanim przytrzymał mi usta dłonią. Przycisnął mnie mocniej do siebie i podniósł zanosząc do  pomieszczenia obok. Próbowałam go powstrzymać ale był dwa razy silniejszy ode mnie i nie miałam żadnych szans. Zamknął drzwi i wyszedł zostawiając mnie całkiem samą. Rozejrzałam się dookoła było tak ciemno,że nie byłam w stanie prawie nic dostrzec jednak z czasem kiedy moje oczy przyzwyczajały się do ciemności zauważyłam drugie drzwi z prawej strony. Podeszłam do nich i mocno je pociągnęłam ale były zamknięte. Zrobiono je z desek pewnie bardzo dawno temu bo skrzypiały przy każdym pociągnięciu. Nie byłyby zamknięte gdyby nie prowadziły donikąd.  Po raz kolejny rozejrzałam się po pokoju w poszukiwaniu czegoś czym mogłabym rozwalić drzwi. Nie widziałam jednak nic przydatnego. Z powrotem wróciłam do drzwi prawie potykając się o ; cegłę. Może chociaż cegła pomorze mi w rozwaleniu drzwi. Chwyciłam ją i mocno waliłam nią w drzwi próbując jak najbardziej rozwalić stare deski. Po paru chwilach w jednym miejscy zrobiła się znaczna dziura. Spojrzałam przez nią i zauważyłam schody pewnie prowadzące do piwnicy. Nie mam pewności,że znajdę tam wyjście na dwór ale musiałam próbować. Chwyciłam deski i mocno pociągnęłam wyrzucając pozostałe. W końcu udało mi się zrobić całkiem sporą dziurę przez którą może udałoby mi się prześlizgnąć.Alex mógł wrócić w każdej chwili a ja nie miałam czasu na dłuższe wyważanie. Wygięłam się jak najbardziej potrafiłam i wślizgnęłam w dziurę próbując się przecisnąć. Kiedy wychodziłam poczułam ostry ból na lewej stronie brzucha. Upadłam na podłogę po drugiej stronie i chwyciłam lewą stronę. Kawałek deski musiał rozciąć mi brzuch bo całe ubranie miałam pobrudzone w krwi. Ból mnie paraliżował i miałam ochotę się poddać i położyć na zimnej podłodze. Nie mogłam jednak tak porostu się poddać, zbyt długo pozwalałam mu się więzić. Wstałam podtrzymując się ściany i powoli poszłam dalej szukając wyjścia. Faktycznie byłam w piwnicy która bardziej przypominała inne piętro domu. Było tu mnóstwo pomieszczeń co oznaczało również mnóstwo wyjść. Wchodziłam do każdego po kolei ale nigdzie nie było oznak wyjścia. Kiedy doszłam na koniec korytarza usłyszałam rozmowę. Po woli podeszłam bliżej żeby cokolwiek usłyszeć ale wciąż słyszałam tylko niewyraźne szmery. Wychyliłam głowę i wtedy zobaczyłam Eleonor i Alexa całujących się. Powoli wycofałam się ale wtedy zauważyłam,że odrywają się od siebie i ich wzrok pada prosto na mnie. Odwróciłam się i pobiegłam z powrotem ale przez ranę w brzuchu nie byłam w stanie szybko biec.

-Co jej zrobiłeś ?  - poczułam na sobie ręce podtrzymujące mnie w pasie. Próbowałam się wyrwać ale byłam zbyt słaba.

-Nie skrzywdziłem jej, kazałem ci siedzieć w pokoju - powiedział i spojrzał na mnie surowo ale wyczułam w jego oczach również współczucie.

-Ona krwawi musimy wezwać karetkę - Eleonor powiedziała wciąż mnie trzymając.

-Nie możemy tego zrobić - Alex odpowiedział szybko głośno przełykając ślinę.

-Ma się tu wykrwawić na śmierć ? - Krzyknęła na niego.

-Nie,  pomogę jej - powiedział i wziął mnie na ręce zanosząc z powrotem do pokoju. Nie miałam siły stawiać oporu i powoli czułam zawroty głowy które nie pozwalały mi racjonalnie myśleć.

-Co ci przyszło do głowy żeby wyważać drzwi ? - powiedział kładąc mnie delikatnie na kanapie.

-Nie mogłam się poddać i pozwolić ci wygrać, prawda ? - wyszeptałam z przerwami na oddechy.

-Słuchajcie fajnie się was słucha ale może tak zajęlibyście się jej raną bo to wygląda naprawdę groźnie - Eleonor przerwała nam spoglądając na ranę.

-Dobra musimy zdjąć ci koszulkę w porządku ? - Alex zapytał a ja nie miałam ochoty stawiać oporu bo rana rozcięcie bolała tak bardzo,że zrobiłabym wszystko żeby tylko temu zaprzestać. Pokiwałam głową i pozwoliłam żeby ściągnęli mi koszulkę i odsłonili ranę. Była dość głęboka i bez końca leciała z niej krew.

-Alex to poważne, musimy wezwać pogotowie to wymaga operacji ! - Eleonor krzyknęła zasłaniając usta dłonią i odwracając głowę.

-Nie jest w porządku mój tata jest lekarzem całe życie widywałem tego typu rany wiem co robić - powiedział ale wyglądał tak jakby sam zaraz miał zemdleć.

-Tak ? nie jesteś lekarzem jeżeli ona umrze to będzie twoja wina mówiłeś mi,że nie jesteś taki,że jesteś dobrym człowiekiem - krzyknęła przez łzy.

-Jestem nim Leny, ale nie mogę jej stąd wypuścić rozumiesz - powiedział a w jego oczach pojawiły się łzy.

-Dobrze w takim razie wezwę znajomego lekarza, to mój przyjaciel zajmie się nią - powiedziała chwytając jego dłoń.

-Dobrze ale jeżeli komuś o tym doniesie nie pozwolę mu odejść - powiedział ostro i podał jej telefon komórkowy.

Jedyne co mnie zdziwiło to to,że Eleonor też nie miała dostępu do telefonu to znaczy,że też była więźniem Alexa i nie miała o niczym pojęcia. Musiałam się dowiedzieć co wie bo to pomogłoby mi w dowiedzeniu się dlaczego mnie tu trzyma. Po chwili Eleonor wróciła do pokoju.

-Będzie za chwilę, kazał nam uciskać ranę - powiedziała i podała Alexowi bandaż. Czułam jak pot spływa mi z czoła i jak całe ciało drży mi z zimna. Alex położył mi rękę na czole.

-Chyba ma gorączkę - powiedział pokazując Eleonor żeby sama sprawdziła.

-Musiała stracić dużo krwi - powiedziała i przyłożyła mi bandaż do rany mocno uciskając. Jęknęłam z bólu próbując nie zwrócić zjedzonego wcześniej jedzenia. Alex widząc moją minę chwycił moją dłoń i mocno ścisnął.

-Spokojnie nie pozwolimy żeby coś ci się stało - powiedział.

-Dlaczego to robisz ? Przecież mnie tu zamknąłeś co ci zależy w jakim stanie jestem - powiedziałam ledwie słyszalnie.

-Nie jestem twoim wrogiem chcę być tylko twoim przyjacielem i dlatego mi na tobie zależy. Nigdy nie chciałem żeby do tego doszło, przepraszam - spojrzał na mnie.

-Chcę do domu Alex, do Justina nie chcę tutaj być am ty nie pozwalasz mi odejść - powiedziałam i poczułam łzy spływające z oczu.

-Justin cię szuka Mel, wysłał mnie tutaj żebym sprawdziła dlaczego nie odbierasz telefonu - Eleonor przerwała nam wciąż uciskając ranę.

-Nie pozwolę ci odejść przynajmniej nie do pewnego czasu - powiedział puszczając moją dłoń.

-Czego od niej chcesz Alex - Eleonor zapytała patrząc mu w oczy. Widziałam po niej,że coś do niego czuje on do niej też ale wiem również,że go nie rozumie i nie jest pewna co do swoich uczuć gdyby tak nie było nie oskarżała by go o porwanie mnie.

-Nie mogę powiedzieć - powiedział cicho.

-Możesz nam zaufać nie jesteś złym człowiekiem i wiem to. Musisz nam zaufać razem rozwiążemy ten problem cokolwiek by to nie było, pomożemy ci - powiedziała a po jej policzku spłynęła pojedyncza łza.

Usłyszałam pukanie do drzwi. Alex podszedł i otworzył je wpuszczając do środka młodego doktora o jasnych, blond włosach i ciemnych oczach. Podbiegł do mnie i rzucił teczkę prawdopodobnie z narzędziami medycznymi.

-Rana jest poważna - powiedział nie zwracając na nich uwagi.

-Co zrobimy ? - zapytali równocześnie.

-Muszę to zaszyć - powiedział spoglądając w ich kierunku - ale nie wiem czy uda mi się to dobrze zrobić w tych warunkach.

-Nie mamy innego wyjścia - Alex powiedział pewnie.

-Dobrze więc zrobię to tutaj ale nie mam żadnych leków przeciwbólowych więc będzie boleć - powiedział tym razem spoglądając na mnie.

-Proszę tylko mi pomóc - powiedziałam a on kiwnął głową i wyciągnął z teczki odpowiednie narzędzia.

Alex i Eleonor złapali mnie za ręce i mocno przytrzymali. Poczułam ostry ból kiedy igła wbiła mi się w skórę. Krzyknęłam w bólu a łzy popłynęły mi z oczu.

-To nienormalne powinniśmy zabrać ją do szpitala. Czuję się jak w jakimś chorym filmie takie rzeczy nie dzieją się normalnie - Eleonor krzyknęła odwracając głowę.

-Dasz sobie radę Mel, robiłaś już nie takie rzeczy - Alex odpowiedział ale widziałam,że sam ledwo powstrzymywał się od łez.

-Proszę to zrobić szybko - wydusiłam z siebie.

Lekarz kiwnął głową i kontynuował szycie. Krzyczałam coraz głośniej z trudem powstrzymując się od zwrócenia. Z mojej wargi poleciały stróżki krwi z powodu tego jak bardzo je przygryzałam. Oddychałam głośną mocno ściskając ich ręce. W końcu lekarz opuścił igłę i głośno odetchnął. Nie wiedziałam co powinnam zrobić czy popłakać się czy odetchnąć z ulgą,że już po wszystkim. Wybrałam jednak to pierwsze bo chyba nie byłabym w stanie zrobić nic innego. Z moich oczu popłynął strumień łez którego nie potrafiłam opanować.

-Byłaś dzielna słyszysz, już po wszystkim nigdy więcej nie będziesz cierpieć, obiecuję - powiedział do mnie i mocno mnie przytulił ocierając moje łzy.

-Ja przezwyciężyłam swój strach teraz ty przezwyciężysz swój i powiesz nam dlaczego nas tu trzymasz - wydusiłam przez łzy.

-Nie mogę - powiedział.

-Właśnie,że możesz albo nas stracisz, stracisz mnie wybieraj - Eleonor stanęła w mojej obranie.

-Chodzi o twoją rodzinę Mel, ktoś mnie szantażuje mają moją siostrę i powiedzieli,że chcą się z tobą spotkać jeżeli tego nie zrobię oni coś jej zrobią a ja nie mogłem na to pozwolić. Ona, ja jej nawet nigdy nie poznałem bo nigdy mi na to nie pozwolono i teraz dostałem szansę powiedzieli : znajdź i doprowadź dla nas tą dziewczynę a oddamy ci siostrę. Nie mogłem postąpić inaczej - odpowiedział a z jego oczu wyleciały łzy które próbował ukryć.

-Pomogę ci ją odnaleźć - powiedziałam szybko nie zdając sobie sprawy z wagi tych słów.


Mamy rozdział jak zwykle przepraszam,że tak długo go pisałam ale przez naukę nie potrafiłam znaleźć czasu. Tym razem rozdział bez Justina ale mam nadzieję,że wam się spodoba.

Oficjalny trailer (klik) - Łapkujemy

instagram : paulinaborek

xoxo Paulina




2 komentarze

Szablon by Devon