czwartek, 18 lutego 2016

Rozdział 25

Justin's POV 

-Co dokładnie mieliście wspólnego ? - zamarłem na słowa taty chyba po prostu cały ten czas miałem nadzieję,że tak naprawdę tylko wymyśliłem sobie,że mieli coś z tym wspólnego a to wszystko okaże się nieprawdą. Moi rodzice byli jacy byli ale nie byli złymi ludźmi, kochali mnie i często mi to udowadniali nie wierzę,że tak po prostu to zrobili musieli mieć ważny powód który musiałem poznać.

-Synu myślę,że to nie jest rozmowa na telefon - tata powiedział dość ostro.

-Myślę,że już za długo odwlekaliście prawdę - próbowałem być jak najbardziej przekonujący żeby zgodził się powiedzieć mi prawdę już teraz.

-Proszę synu twoja mama i ja chcielibyśmy porozmawiać o tym w cztery oczy tak będzie dla nas prościej. Chcę tylko żebyś wiedział,że kochamy cię i żujemy wszystkiego co się stało - powiedział i rozłączył się nie dając mi możliwości przekonania go. Może i faktycznie powinienem porozmawiać z nimi w prost, rozmowa przez telefon nie zawsze jest dobra nie w takich trudnych sytuacjach.

Włożyłem telefon do kieszeni i wszedłem do domu Octavi gdzie pewnie już wszyscy na mnie czekali. Poszedłem do salonu i zobaczyłem Neta obejmującego w dziwny sposób Octavię. Uśmiechnąłem się na ten widok i po cichu podszedłem do nich tak żeby mnie nie widzieli.

-Już jestem - krzyknąłem kiedy byłem bliżej nich.

Odwrócili się energicznie w moją stronę z dziwnymi wystraszonymi minami, nie mogłem powstrzymać śmiechu.

-Stary co z tobą nie tak ? - Nate był wyraźnie wkurzony.

-Ze mną ? Czy ja o czymś nie wiem ? Jesteście razem czy jak ? - zapytałem ich wciąż się śmiejąc.

-Nie
-Tak
-Tak jakby

Powiedzieli prawie równocześnie co jeszcze bardziej mnie rozśmieszyło. Nie zauważyłem wcześniej żeby ze sobą kręcili ale widocznie byłem zbyt zajęty szukaniem żeby cokolwiek zauważyć. Jedno jest pewne Nate wielokrotnie wychodził w nocy z hotelu i wracał za parę godzin ale tłumaczył się nocnymi wypadami na siłownie lub basen a najwidoczniej robił co innego.

-To jak w końcu ? - zapytałem trochę nie ogarniając.

-Spotkaliśmy się parę razy i polubiliśmy się - Nate zachowywał się jak dziecko które musiało tłumaczyć się w sprawie związku przed rodzicami.

-Stary w porządku przecież jesteśmy kumplami nie ? mogłeś od razu powiedzieć po co to ukrywanie się - powiedziałem kpiąc z niego przy okazji.

-Dobra,jasne tylko nie chciałem ci przeszkadzać w szukaniu - powiedział i przybił ze mną naszą słynną piątkę mocniej przytulając Octavie.

Dalej było to dla mnie nieco dziwne bo w końcu to dziewczyna,która udawała Melani chociaż sama o tym nie wiedziała więc teoretycznie to nie była jej wina. To wszystko zdaje się być skomplikowane ale Nate jest dla mnie jak brat mógłby chodzić nawet z Eleonor a i tak nie miałbym mu tego za złe.

-Rodzice chcą porozmawiać kiedy wrócę więc na razie wiemy jedynie,że maja coś z tym wspólnego i,że może dzięki nim poznamy prawdę - powiedziałem obracając telefonem w ręce.

-Słuchaj kiedy cię nie było zadzwonił do mnie kolega wiesz ten Jay z naprzeciwka i powiedział,że widział Melani z ... Alexem - wyszeptał urywając na końcu.

To co powiedział zbiło mnie z równowagi. Nie wierzę,że Mel mogłaby mnie zdradzić kocha mnie a ja kocham ją i co do tego jestem pewny ale to,że nie odbierała moich telefonów sprawiało,że zacząłem mieć pewne wątpliwości i coraz bardziej bałem się,że coś jest nie tak.

-Nie wierze,że mogłaby cię zdradzić to przecież nie ktoś inny tylko Mel - powiedział nagle wyrywając mnie z zadumy.

-Tak jasne też w to nie wierzę ale mam złe przeczucia co do ich spotkania i myślę,że powinienem wrócić do Nowego Jorku jak najszybciej - powiedziałem spoglądając na nich.

-Nie stary nie możesz nas teraz zostawić, jesteśmy coraz bliżej - Nate widocznie wciągnął się w tą sprawę.

-Wiem,że chodzi o twoją dziewczynę ale Nate ma rację jeżeli teraz nas zostawisz nie dojdziemy do niczego -  powiedziała obejmując Nate.

-Wiem ale przecież to moja dziewczyna skąd mam wiedzieć,że nie jest teraz w niebezpieczeństwie,że ten kretyn nic jej nie zrobił ? - powiedziałem tak jakby to było oczywiste.

-Wiem,że nie ufasz Alexowi i ,że za nim nie przepadasz ale przecież skoro ją lubi i jej pomagał to nie mógł zrobić jej krzywdy a telefon może po prostu jej się popsuł - powiedział patrząc na mnie.

-Dobra poczekam jeszcze jeden dzień - usiadłem obok nich na kanapie i nalałem sobie wody do szklanki którą wypiłem jednym duszkiem.

Mogliby rozmawiać o wszystkim a ja i tak wciąż miałem w głowie obraz Mel i nie mogłem tak po prostu tego zostawić. Wstałem z kanapy i wyszedłem do łazienki zamykając za sobą drzwi. Wyciągnąłem z kieszeni telefon i wybrałem numer którego chyba nigdy nie spodziewałbym się,że jeszcze użyje.

-Halo ? - usłyszałem znajomy głos.

-Cześć Eleonor - powiedziałem najbardziej miło jak tylko potrafiłem się zmusić.

-Czego chcesz ? - odwarknęła zdziwiona.

-Musisz coś dla mnie zrobić - powiedziałem bardziej pewnie.

-Zapomnij, pa - powiedziała i już czułem jak przewraca oczami.

-Nie czekaj nie rozłączaj się to ważne - powiedziałem szybko.

-Dobrze więc co jest tak ważne,że pan Justin Drew Bieber postanawia prosić mnie o pomoc - powiedziała sarkastycznie.

-Chodzi o Mel i - dokończyłem szybko zanim znów zdążyłaby się rozłączyć - o twojego chłopaka Alexa podobno widzieli ich razem a Mel od kilku godzin nie odbiera telefonu i zacząłem się martwić

-Nie obchodzi mnie twoja szmata -  zakpiła śmiejąc się.

-Nie ale na pewno obchodzi cię twój chłopak prawda ? - postanowiłem powstrzymać się od nawrzucania jej kto tu jest szmatą.

-Co dokładnie miałabym zrobić - odpowiedziała po chwili milczenia.

-Pojedź do jej domu i sprawdź czy wszystko w porządku u swojego chłopaka też - powiedziałem rzucając nacisk na drugie zdanie.

-Co będę z tego miała ? - zapytała.

-Nic po prostu cię znam i wiem jak kochasz intrygi Eleonor - powiedziałem i rozłączyłem się uśmiechając się do siebie.

Wyszedłem z toalety i wróciłem do salonu znów widząc ich siedzących razem i obmacujących się, oderwali się od siebie dopiero wtedy kiedy zauważyli moją obecność.

-To gdzie jedziemy teraz ? - zapytałem z głupim uśmiechem.

-Odwiedzamy rodzinkę - Octavia odpowiedziała i wstała z kanapy podchodząc do drzwi.


Eleonor's POV

Leżałam na łóżku przykryta aksamitnym kocem i oglądałam seriale jedząc owsiankę. Było już późno ale naprawdę nie miałam ochoty nigdzie dzisiaj wychodzić dopóki nie zadzwonił do mnie Justin z jego głupią ale całkiem ciekawą propozycją.Co do jednego się nie mylił kocham intrygi i do dzisiaj ludzie przychodzą do mnie z problemami do rozwiązania a ja zawsze wiem jak je rozwiązać bo w końcu nazywam się Eleonor Leeighton. Jedno wciąż mnie zadziwia w Justinie,że jest tak naiwny,że wciąż wierzy,że jestem z Alexem gdyby był mądrzejszy dawno dostrzegłby,że kłamałam. Wstałam i podeszłam do szafy wybierając z niej obcisłą,czarną spódniczkę do kolan z wysokim stanem z prady,koszulę z Chanel i szpilki od Jimiego Choo. Zrzuciłam z siebie czarny jedwabny szlafrok i włożyłam na siebie przygotowane ubrania. Rozpuściłam włosy i delikatnie je podkręciłam. Zrobiłam codzienny makijaż i spsikałam się perfumami Chanel 5 które nawiasem mówiąc były moimi faworytami. Podeszłam do lustra i obejrzałam się dokładnie sprawdzając każdy szczegół mojej stylizacji. Wygrzebałam z szafy cienką krótką chustkę,którą przywiązałam pod szyją żeby dodać coś mojemu wyglądowi. Nie,że byłam przewrażliwiona na punkcie wyglądu ale moja mama jest projektantką co oznacza,że wychowywano mnie wmawiając,że najważniejsze dla kobiety to to jak widzą ją ludzie a to robią ubrania. Zabrałam torebkę i wyszłam z domu zamykając drzwi na klucz. Zamówiłam limuzyne bo w tych szpilkach prowadzenie auta nie byłoby aż tak dobrym pomysłem.

-Dokąd panienko ? - kierowca spytał mnie kiedy wsiadłam.

-Do mieszkania pana Justina Biebera - odpowiedziałam z uśmiechem.

Kierowca znał mnie już na tyle dobrze,że nie musiałam mówić adresu a już wiedział gdzie jechać kiedyś woził mnie do Justina każdego dnia. Justin mieszkał tak blisko mnie,że po kilku minutach byliśmy już pod jego hotelem. Rozkazałam kierowcy zaczekać i poszłam do jego mieszkania. Zapukałam kilkukrotnie w drzwi ale nikt nie odpowiadał.

-Melani ! - krzyknęłam kilka razy waląc w drzwi ale wciąż nie usłyszałam odpowiedzi.

Wyciągnęłam z torebki przylepną karteczkę i długopis. Napisałam na niej informację do Mel,że Justin się o nią martwi i wróciłam z powrotem do limuzyny tym razem kierując się do domu Alexa i szczerze miałam nadzieję,że jej tam nie będzie bo może i to był z początku nasz plan uwodzenie jej ale Alex robił to za moimi plecami a to nie było uczciwe. Kiedy dojechaliśmy do jego domu zauważyłam,że wszystkie rolety są pozamykane co już na początku mnie zdziwiło. Podeszłam do drzwi i zadzwoniłam kilkukrotnie dzwonkiem czekając na odpowiedź. Z początku nie było tam oznak życia ale po chwili usłyszałam krzyk Mel.

-Pomocy ! Kimkolwiek jesteś,błagam - krzyczała i waliła pięściami w drzwi.

Wzdrygnęłam się i nie wiedziałam co powinnam zrobić. To wszystko wydawało się dziwne przecież na codzień nie widuje się krzyczących o pomoc dziewczyn.

-To ja Eleonor,co się stało ? - krzyknęłam pierwsze co przyszło mi na myśl.

Odsunęłam się lekko żeby zobaczyć czy z drugiej strony nie ma innego wyjścia i zobaczyłam za sobą Alexa stojącego przede mną z pistoletem w ręku. Jego ręce się trzęsły a on sam był cały spocony. Nie wyglądał jak Alex którego znałam był wystraszony. Odsunęłam się lekko unosząc ręce do góry.

-Alex w porządku to tylko ja - wyszeptałam głośno przełykając ślinę i podeszłam bliżej niego.

-Nie ruszaj się - krzyknął ale głos mu się załamał - wejdź do środka.

-Dobrze, spokojnie - poczułam jak łzy napływają mi do oczu i jak moje serce coraz szybciej bije.

Weszłam do środka domu a Alex zamknął za sobą drzwi wciąż celując we mnie pistoletem od czego robiło mi się słabo.

-Oddaj torebkę - warknął.

Położyłam ją na ziemi wciąż na niego patrząc i popchnęłam ją bliżej niego. Wziął ją do ręki i odwrócił się a ja w tym czasie wykorzystałam moment i wyszarpałam mu pistolet z ręki celując go prosto w niego. Moje ręce strasznie się trzęsły a ja sama byłam kłębkiem nerwów.

-Co tu się do cholery dzieje Alex - krzyknęłam a wtedy emocje wzięły nade mną górę powodując,że fala łez zaczęła wylewać mi się z oczu.

-Nic co dotyczy ciebie, oddaj mi to - powiedział podchodząc bliżej mnie.

-Nie waż się tu zbliżyć. Kim do cholery jesteś co ? Cały ten czas nas okłamywałeś, okłamywałeś mnie - powiedziałam a głos mi się załamał.

-Proszę ty nic nie rozumiesz Leny - powiedział i z jego oczu też wypłynęła pojedyncza łza.

-Co ona tu robi dlaczego ją porwałeś ? - krzyknęłam próbując być jak najbardziej twarda w tej całej sytuacji.

-To nie jest twoja sprawa Leny. Nie powinnaś była tu przychodzić nie chciałem cię w to mieszać - powiedział podchodząc coraz bliżej.

-Tak ? Dobrze pamiętam jak ciągle dostawałeś te dziwne telefony i wychodziłeś szepcząc coś, zawsze byłeś później taki przybity. Wiedziałam,że coś ukrywasz i kiedy dowiedziałeś się o Mel wiedziałam,że nie chodziło o zwykłą zemstę ty coś wiesz i to cię niszczy, bo jesteś tchórzem i zginiesz jak tchórz bo nie umiesz się przyznać - krzyknęłam przez łzy.

-Gówno wiesz o mnie i o moim życiu. Byłaś jedyną osobą w tym popapranym świecie,którą kochałem i której ufałem ale okazałaś się być jak wszyscy - warknął i podszedł już na tyle blisko,że pistolet dotykał jego brzucha.

-Podjęłam decyzję i nigdy nie twierdziłam,że była ona słuszna - wyszeptałam.

-Ty podjęłaś swoją decyzję teraz ja podejmuję swoją - powiedział  próbując złapać pistolet ale odsunęłam się energicznie żeby nie mógł go dosięgnąć.

-Porwałeś niewinną dziewczynę ? Czego od niej chcesz ? kochasz ją - ostatnie słowo ciężko przeszło mi przez gardło.

-Nie bo nie jest tobą - powiedział a łzy wypłynęły mu z oczu i nie potrafił już ich ukryć.

-Co ? - wyszeptałam.

-Próbowałem ją uwieść, pocałowałem ją nawet ale nigdy tego nie poczułem - powiedział.

-Nie Alex już ci nie wierzę, ranisz ludzi i nie jesteś tą samą osobą, próbowałeś mnie zabić do cholery - krzyknęłam.

-Każdy popełnia błędy prawda ? - zbliżył się do mnie i wyrwał mi pistolet chwytając go w rękę. Podszedł tak blisko,że nie byłam w stanie się ruszyć a ściana za moimi plecami wbijała mi się w plecy. Oparł ręce naprzeciw mnie i dotknął ręką mojego policzka całując mnie mocno  tak jak jeszcze nigdy mnie nie c a ł o w a ł.


Nareszcie nowy rozdział :) cieszę się,że dotrwaliście razem ze mną. Trochę się komplikuje ale nie może przecież być nudno. Mam nadzieję,że wam się spodoba.

Oficjalny trailer (klik )

instagram : paulinaborek 

Podawajcie swoje opowiadania, chętnie poczytam ;)

xoxo Paulina 

3 komentarze

Szablon by Devon